tag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post7110516172397922293..comments2023-06-04T15:05:36.422+02:00Comments on Kantorek Katjuszki : O mleku moimKatjuszkahttp://www.blogger.com/profile/04659322761126130293noreply@blogger.comBlogger80125tag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-47497935812956850132014-04-12T17:49:02.432+02:002014-04-12T17:49:02.432+02:00W każdym szpitalu tak jest, że się malucha przyjmu...W każdym szpitalu tak jest, że się malucha przyjmuje razem z mamą? Ja miałam straszne problemy po porodzie. Coś poszło nie tak i miałam wielkie trudności związane z pęcherzem. Musiałam chodzić z cewnikiem, z niczym nie mogłam sobie poradzić. Najbardziej bałam się tego, że jak raz wyjdę z tego szpitala, to już mi nikt z tym pęcherzem nie pomoże. Że będę musiała wrócić na jakiś zabieg czy leczenie i to bez małej... Że nie będę mogła jej karmić. I tak spędziłam aż 10 dni, jak się potem okazało, bez potrzeby. Ale zaraz po porodzie wszystkie obawy i problemy są takie ogromne...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-7801017923106122552014-04-12T17:48:54.097+02:002014-04-12T17:48:54.097+02:00W każdym szpitalu tak jest, że się malucha przyjmu...W każdym szpitalu tak jest, że się malucha przyjmuje razem z mamą? Ja miałam straszne problemy po porodzie. Coś poszło nie tak i miałam wielkie trudności związane z pęcherzem. Musiałam chodzić z cewnikiem, z niczym nie mogłam sobie poradzić. Najbardziej bałam się tego, że jak raz wyjdę z tego szpitala, to już mi nikt z tym pęcherzem nie pomoże. Że będę musiała wrócić na jakiś zabieg czy leczenie i to bez małej... Że nie będę mogła jej karmić. I tak spędziłam aż 10 dni, jak się potem okazało, bez potrzeby. Ale zaraz po porodzie wszystkie obawy i problemy są takie ogromne...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-50108007088438998442014-04-12T12:09:05.842+02:002014-04-12T12:09:05.842+02:00Jakbym czytała o sobie, przyszła położna do sali w...Jakbym czytała o sobie, przyszła położna do sali w nocy i zaczęła na mnie wrzeszczeć żebym wstała do dziecka bo płacze kiedy ja zmęczona po porodzie nie spałam dwa dni i jedną noc...strasznie to przykre. Pobyt w szpitalu po porodzie wspominam ze łzami w oczach. Większość czasu przepłakałam. Chociaż przy położnych i lekarzach starałam się być spokojna bo koleżanka z sali która była już tam ze swoim wcześniaczkiem dwa tygodnie powiedziała mi że jedna moja poprzedniczka dostała wypis z zaleceniem konsultacji psychiatrycznej bo płakała i podejrzewali u niej depresję poporodową. Dlaczego płakała? Bo nie potrafiła dziecka wykarmić i nie radziła sobie...ale przecież najlepiej etykietkować zamiast zapytać co się dzieje ;/ To smutne...Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-22154394519759673182014-02-27T19:11:08.218+01:002014-02-27T19:11:08.218+01:00U mnie w szpitalu była inaczej, wręcz zmuszały do ...U mnie w szpitalu była inaczej, wręcz zmuszały do karmienia piersią a o butelkę z mlekiem musiałam się prosić i co zmiana dyżuru te same tłumaczenia "Mam konflikt z dzieckiem i nie mogę karmić" dopiero wtedy bez problemu dostałam mleko. Pani z poradni laktacyjnej była u nas 2 razy ze specjalną maścią :) miła, młoda kobitka.Dzielnie walczyłaś i to jest najważniejsze :)))Matka Polkahttps://www.blogger.com/profile/01925242295868151691noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-21798447390813800092014-02-27T12:41:12.908+01:002014-02-27T12:41:12.908+01:00to wspaniałe, że walczyłaś ... mimo tak trudnych d...to wspaniałe, że walczyłaś ... mimo tak trudnych doświadczeń <br />we mnie kamienie wywołuje dwa skrajne emocje najpiękniejsze chwile i najtrudniejszy moment w naszym życiu - nasza niespełna miesięczna Zosia zachłysnęła się pokarmem, bezdech - Mąż ją ratuje, pogotowie, SOR, w płuchach pokarm, antybiotyki, tlen - 10 dni, ciężkich dni, płuca się powoli oczyszczają - nad Zosią wisi wizja punkcji - na szczęście jakoś Zosia daje sobie radę - z zapaleniem płuc - a ja płaczę przez te wszystkie dni, że mogłam ją zabić - pielęgniarki mówią, że za dużo pokarmu - i to przez to a Zosia to dziecko, które cały cas jak by mogło to było by przy piersi ... i już nigdy nie potrafiłam ją przystawić - do tej pory karmimy się mlekiem moim tylko, że ściągnietym bo ja nie potrafiłam się przełamaći ją dostawić Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-78642578696672218642014-02-27T11:07:07.818+01:002014-02-27T11:07:07.818+01:00te złośliwości, krzywe spojrzenia...
pamiętam. pie...te złośliwości, krzywe spojrzenia...<br />pamiętam. pierwsza doba po porodzie, pierwsze na co miałam ochotę to kubuś truskawkowy, mąż mi spod ziemi go wydobył i przyniósł, wypiłam duszkiem.<br />została pusta butelka na stoliku, przychodzi położna i pyta się czy to wypiłam, mówię, że tak, ona z głupawym uśmiechem, że cieszy się, że jej zmiana się kończy, obróciła się na pięcie i wyszła.<br />pamiętam to do dziś.kasia_fdhttps://www.blogger.com/profile/11957929326093407200noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-12094558123055852822014-02-26T21:01:33.424+01:002014-02-26T21:01:33.424+01:00Koszmar jakiś, albo poród zaniedbany do granic, al...Koszmar jakiś, albo poród zaniedbany do granic, albo mleczna droga....dlaczego tak się dzieje? Przecież powinno być coraz lepiej.....:( Przecież położne i pielęgniarki to głównie kobiety, takie jak same jak my, dlaczego kobiety same sobie gotują taki los? <br />Współczuję i życzę aby następnym razem było lepiej:)iwona lewandowskahttps://www.blogger.com/profile/11175454519183396585noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-15375248825094594852014-02-26T20:27:09.527+01:002014-02-26T20:27:09.527+01:00Ja miałam wielkie szczęście bo nie miałam, żadnych...Ja miałam wielkie szczęście bo nie miałam, żadnych problemów i szpital też był bardzo na tak jeśli chodzi o karmienie piersią, nie wolno było mieć butelek i smoczków :) Ale wiem, że to wyjątek przeważnie nie obchodzi ich nic :/ Trzeba walczyć na własną rękę ! My dalej się karmimy i mam nadzieję, że co najmniej do roczku wytrwamy :)<br />http://kusiatka.blogspot.com/<br />Kusiątkahttps://www.blogger.com/profile/14419836968015118203noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-75441674982846880122014-02-26T18:15:17.519+01:002014-02-26T18:15:17.519+01:00Bardzo byłaś dzielna Kasiu. Do tej pory wydawało m...Bardzo byłaś dzielna Kasiu. Do tej pory wydawało mi się,że u mnie było ciężko, pierwsze dwa miesiące były trudne, ale przy Twoich przeżyciach to naprawdę niewiele. Nie wyobrażam sobie, że musiałabym zostawić Synka... Mimo, ze rodziłyśmy w tym samym szpitalu miałam więcej szczęścia do położnych-pomogły mi i dały nadzieję, bo z rożnych względów przez pierwsze dwie doby nie mogłam karmić i bałam się, że Jeremi przyzwyczai się do butelki, a ja stracę pokarm, ale udało się i karmi do dziś.<br />Jeszcze taka myśl mnie naszła, że naprawdę dobrym pomysłem jest wynajęciem położnej na pierwszą noc po porodzie ( oczywiście jakiejś sprawdzonej lub poleconej przez znajomą/lekarza). Wiem, że płacimy składki, ze wszystko powinno być za darmo itd, itp, ale nie jest niestety... Moja położna naprawdę mi pomogła, kilka razy w nocy ściągałyśmy pokarm,powiedziała co robić by utrzymać laktację mimo, że nie mogę chwilowo karmić, pokazała mi jak przewijać, jak kąpać, jak dbać o pępek, podawała środki p/bólowe ( byłam po cc), całą noc zajmowała się synkiem, zabierała na karmienie, a ja mogłam się przespać. Gdy rano wychodziła rozpłakałam się jak dziecko. <br />Pozdrawiam Kasiu i do zobaczenia ( mam nadzieję:))mybigtinylovehttps://www.blogger.com/profile/10497278489209583950noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-25877030265026088202014-02-26T18:12:14.547+01:002014-02-26T18:12:14.547+01:00Ja odciągam mleko, bo Małej nie chciało się ssać p...Ja odciągam mleko, bo Małej nie chciało się ssać piersi.. Teraz już wpadłam na to co mogłam zrobić żeby to zmienić, szkoda że wtedy nikt mi tego nie powiedział, właśnie w szpitalu kiedy taka rada byłaby bezcenna. Przy kolejnym będę wiedziała..Malinowelovehttps://www.blogger.com/profile/02458675969836487796noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-28494968519412482012014-02-26T17:16:32.324+01:002014-02-26T17:16:32.324+01:00Kochana Moja dzielna dziewczyny! dziękuję Ci za te...Kochana Moja dzielna dziewczyny! dziękuję Ci za ten wpis! Szczery, życiowy. Prawie doprowadził mnie do łez. Przypomniały mi się moje początki w karmieniu piersią, ale ja nie miałam takich problemów jak Ty :*Przewijkahttps://www.blogger.com/profile/04388505184861974182noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-22913947022341259862014-02-26T16:26:03.326+01:002014-02-26T16:26:03.326+01:00Kasiu, w którym szpitalu rodziłaś? Kasiu, w którym szpitalu rodziłaś? Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-71106938205858085502014-02-26T16:06:10.402+01:002014-02-26T16:06:10.402+01:00Moja przeprawa z karmieniem też nie była łatwa...a...Moja przeprawa z karmieniem też nie była łatwa...ale udało mi się, mimo braku wsparcia ze strony położnych, krwawiących brodawek i wielkiego bólu...udało się.<br />Niesamowita jest Twoja historia...<br />Ściskam!<br />Mama SynAlkahttps://www.blogger.com/profile/01390175675242961409noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-24411682397232222792014-02-26T14:45:25.884+01:002014-02-26T14:45:25.884+01:00Ściskam, podziwiam i współczuję, że początki były ...Ściskam, podziwiam i współczuję, że początki były takie ciężkie a Wy wszyscy (Poślubiony szacun!) tacy dzielni! Nie miałam problemów zdrowotnych ani z kp w szpitalu a i tak dwa razy ryczałam przez pielęgniarki z noworodków, więc nawet nie próbuję sobie wyobrazić jak nieczułe położne mogą wpływać na psychikę matek, które są pod ostrzałem ich ocen :(<br />Ja miałam szczęście i trafiłam na cudowne położne, które poradziły co i jak, nie krytykowały, a doradzały no i, tfu tfu, do dziś czyli po prawie 11 miesiącach karmimy się bez większych problemów (oczywiście były kryzysy i kilka razy dokarmiałam, ale nie uważam tego za ujmę na honorze jak niektóre radykalne matki ;) ).<br />Ale jeśli chodzi o nagonkę i presję dot. kp, to matki same ją/siebie nawzajem w dużym stopniu nakręcają. A imho sprawa jest prosta i chodzi tylko o to, żeby dzieci były najedzone (nieważne czym) a matki/rodzice mogli cieszyć się z rodzicielstwa zamiast niepotrzebnie stresować.<br />Ściskam raskarpetkahttps://www.blogger.com/profile/11292032983786676487noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-14721704899003940852014-02-26T12:07:31.961+01:002014-02-26T12:07:31.961+01:00Tyle się mówi o dobrodziejstwach karmienia piersią...Tyle się mówi o dobrodziejstwach karmienia piersią, ale dlaczego nikt nie pomaga! Położnym najwygodniej jest zabrać dziecko na dokarmianie! A powinny pomóc: bo niby skąd młode mamy mają wiedzieć, czy dziecko ssie, czy jest przystawione prawidłowo i czy jest już najedzone. Ja w szpitalu przeszłam podobne historie jak wy: ściskanie piersi i bezosobowe stwierdzenia: pusto; początkowy brak pokarmu, dokarmianie sztucznym. Tak bardzo chciałam mieć Malutką przy piersi i kiedy wreszcie 3 dnia pokarm się pojawił to wydawało się, że jest wszystko ok. Tylko dlaczego nikt nie zwrócił uwagi na to, że Mała je godzinę i zaraz jest głodna (teraz już wiem, że nie umiała dobrze ssać, a mnie się wydawało, że je). Podawanie butelki przez położne jest bardzo krzywdzące, bo zamiast objaśnić, pobyć chwilę z młoda mamą i zobaczyć, co jest nie tak, to najwygodniej jest zabrać dziecko. W moim przypadku po przyjściu do domu też nie było lepiej, bo mała tylko jadła i jadła (dziś wiem, że tylko ssała jak smoczek) a pokarmu z dnia na dzień ubywało, a Malutka nie przybierała;/ Jejku, ile łez wylanych, w końcu decyzja pediatry o dokarmianiu sztucznym;/ Ale nie poddałam się: kupiła porządny laktator i odciągałam, odciągałam i odciągałam, aż pokarm wrócił. Jendak zbyt stresujące byłoby dla mnie przystawienie ponownie do piersi i denerwowanie się czy je, czy tylko " udaje" więc podawałam odciągnięty pokarm w butelce. I tak zostało do dziś, Małą ma 3 miesiące i je tylko moje mleko (dokarmianie stało się 10 dniowym epizodem). Wiem, że stchórzyłam nie przystawiając córeczki do piersi ponownie, ale wolę mieć komfort psychiczny i widzieć na podziałce butelki ile zjadła. Dziś jednak wiem, że przy następnym dziecku nie dam się omamić w szpitalu i będę sto razy bardziej mądrzejsza, żeby karmić piersią: to naprawdę cudowne uczucie. Dodam, że od czasu do czasu dostawiam córeczkę do piersi, żeby poczuć to "coś", ale ona już nie chce ssać, woli butelkę, bo tam jest przecież łatwiej. Ale i tak uważam się za matkę karmiącą piersią i nie wstydzę się powiedzieć, że moje karmienie piersią jest trochę "niestandardowe" :)Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/13255458807834791554noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-62211768563801706062014-02-26T12:01:50.448+01:002014-02-26T12:01:50.448+01:00Patrząc na Was obie jesteście idealne. Czasem natu...Patrząc na Was obie jesteście idealne. Czasem natura, czasem psychika a czasem brak ludzkiej pomocy płatają figle- zrobIłyście co można było. Ja od 1,5 tyg mam swoją Oleńkę na świecie z karmieniem lekko nie jest, ale trzeba próbować, bo któż jak nie My- MATKI :) Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/13291146923618078772noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-33323551054632672212014-02-26T11:36:43.975+01:002014-02-26T11:36:43.975+01:00To prawda, mamy XXI wiek, a przy porodach nie wiel...To prawda, mamy XXI wiek, a przy porodach nie wiele się zmieniło. To smutne i szokujące. U mnie w szpitalu nie ma odwiedzin (tylko na sali odwiedzin), więc rodząca jest sama ze sobą i dzieciątkiem. Ja byłam po cesarce, miałam zespół po punkcyjny i kazano mi leżeć plackiem (nie byłam w stanie się podnieść), no ale przecież musiałam zająć się dzieciątkiem - przewinąć, przygotować do ważenia, na obchód, nakarmić... Dopiero gdy już niemal zemdlałam podając dziecko na wagę, położne zauważyły, że jednak "nie udaję" i wzięto Piotrusia na jedną dobę, a ja dostałam leki i spałam niemal 24 godziny. W szpitalu spędziliśmy 6 dni. Karmienie nie szło dobrze, bo Piotruś pogryzł brodawki, krew sikała i już w szpitalu dostał butlę. Nie było wyjścia. W domu było już zapalenie piersi, antybiotyki i tak oto w sposób naturalny przeszliśmy na butlę na stałe. Plusem było to, że się najadał, miał stałe pory karmienia, po miesiącu przesypiał całe noce - od 20.00 do 7.00 rano! Piotruś jest zdrowy, silny, kochany! Nie żałuję swojej decyzji, choć w przychodni czy u lekarza dawano mi do zrozumienia, że jestem odmieńcem i to nienormalne, że nie karmię piersią! Ale to była moja decyzja i nie czyni to mnie złej matki! Tego to mi już nikt nie wmówi! <br />Pozdrawiam i dziękuję, że napisałaś o swojej historii. Może im więcej kobiet będzie mówiło o trudach poporodowych i braku wsparcia czy pomocy ze strony położnych to wreszcie coś się zmieni.<br />Kissiak - kissiak.bloog.plAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-69615714428459497832014-02-26T11:33:34.816+01:002014-02-26T11:33:34.816+01:00Współczuję wszystkim dziewczynom, które miały taki...Współczuję wszystkim dziewczynom, które miały takie początki...ja na szczęście większych problemów z karmieniem nie miałam, natomiast mogę powiedzieć, że opieka poporodowa pozostawia wiele do życzenia...moja koleżanka miała problem z nadmiarem pokarmu, a położna kazała jej odciągać do samego końca, co jeszcze bardziej zwiększyło laktację i dziewczyna nabawiła się poważnego zapalenia piersi. Ja też przechodziłam przez dwa zapalenia piersi z wysoką gorączką. Przy pierwszym pojechałam do lekarza, który chciał mi wcisnąć antybiotyk, po którym na tydzień musiałabym zaprzestać karmienia. Na szczęście pojechałam skonsultować to w szpitalu, w którym rodziłam i tam dali mi antybiotyk, który można brać bez szkody dla dziecka podczas karmienia.pestkahttps://www.blogger.com/profile/02624487248793796583noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-11864702255235244952014-02-26T11:30:16.138+01:002014-02-26T11:30:16.138+01:00Moja walka trwała 5 miesięcy i również bardzo ubol...Moja walka trwała 5 miesięcy i również bardzo ubolewam nad tym, że nie jest mi dane karmić dłużej. A sytuacja po porodzie z karmieniem bardzo podobna do mojej. Nie wiem dlaczego położne idą na łatwiznę i nie są wsparciem w tych trudnych chwilach dla matki. Dla nas to całkiem nowa sytuacja i nie zawsze wszytko układa się po naszej myśli. Ja przed wyjściem ze szpitala usłyszałam "bardzo rzadko się zdarza żeby dziecko nie piło mleka od matki" :O, Załamana wróciłam do domu, udało się przystawić córkę - 2 miesiące na piersi, 3 miesiące odciągania. Jedyne co możemy zrobić, to powalczyć o karmienie przy drugim dziecku a teraz cieszyć się macierzyństwem i nie zadręczać się tym, że karmienie piersią nie udało się tak jak tego chciałyśmy. PozdrawiamAnonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-71004741403012629712014-02-26T10:02:33.900+01:002014-02-26T10:02:33.900+01:00popłakałam się.... u nas też było ciężko, też poby...popłakałam się.... u nas też było ciężko, też pobyty w szpitalu tyle, że z małą (podejrzenie niedrożności...) jak sobie przypomnę to znowu ryczę... oj.... w 5 t.ż. mała ważyła 3080g - tyle co w dniu urodzin. pomimo walki, pomimo pokarmu (!) który okazał się bezwartościowy jak woda... bezwartościowa matka ze mnie - myślałam. kazali dokarmiać, pokarm zanikł... też wiele łez wylałam... obie wylałyśmy..... a najgorsze to ocenianie - najpierw, że nie umiem nakarmić dziecka, "jak to Pani uważa, że się dziecko nie najada skoro tyle pokarmu!", potem, że przez prawie 2 miesiące "głodziłam dziecko i żałowałam na mleko"....monia :)https://www.blogger.com/profile/00446545256918379187noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-44744797588453417852014-02-26T09:58:51.154+01:002014-02-26T09:58:51.154+01:00Nie ma żadnego wsparcia ze strony położnych w szpi...Nie ma żadnego wsparcia ze strony położnych w szpitalu, one tylko krytykują zamiast pomagać, trzeba uczyć się na błędach i w przyszłości im się nie dać:) Majuszka piękna i zdrowa nie ważne jakie mleczko piła, ważne, że jest cuuudna:) Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-76902749128056158722014-02-26T09:33:39.547+01:002014-02-26T09:33:39.547+01:00Czytając Wasze komentarze, powiem jedno podziwiam ...Czytając Wasze komentarze, powiem jedno podziwiam Was Kobietki, ja jestem chyba zbyt egoistyczna i ból mnie przerósł ;-) i od początku podawałam mm. <br /><br />Pozdrawiam! Anonymousnoreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-23358160559517804742014-02-26T08:33:03.379+01:002014-02-26T08:33:03.379+01:00Tak, to główny problem w szpitalach, brak jakiegok...Tak, to główny problem w szpitalach, brak jakiegokolwiek wsparcia dla matki po porodzie. O karmieniu nie będę nawet pisać , bo oboje moich na butelce (po 2 miesiące wojowałam ale nie szło). Po drugim porodzie doświadczyłam jakiejś depresji bo był ciężki i ja nie mogłam nawet usiąść na łóżku, mdlałam przy próbach podniesienia się, a one mnie zostawiły samą na sali, mąż musiał wracać bo Ola przeżywała że nie ma rodziców w domu, więc byłam bez jakiejkolwiek pomocy. Nie cierpię tego wspominać. Dopiero po 2 miesiącach zaczęłam do siebie psychicznie dochodzić......no masakra jakaś!Matka poza światemhttps://www.blogger.com/profile/06250139702698796264noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-52739481080653185442014-02-26T00:40:23.093+01:002014-02-26T00:40:23.093+01:00I tak jestes najlepszą mama pod słońcem, jaką znam...I tak jestes najlepszą mama pod słońcem, jaką znam... :* No poza wyjątkiem mojej mamy hihi :)Codzienność życiahttps://www.blogger.com/profile/06038345269732820176noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7018994295414006806.post-1268220040122995972014-02-25T23:14:11.583+01:002014-02-25T23:14:11.583+01:00Kurcze, to wręcz nieprawdopodobne ile zdziałać moż...Kurcze, to wręcz nieprawdopodobne ile zdziałać może wsparcie personelu medycznego po narodzeniu dziecka. U nas też było ciężko: cięcie, infekcja małej, za słaba by efektywnie ssać, antybiotyki dożylnie wiec rozłąka...7 najgorszych dni w moim życiu. Ale za to fenomenalne wsparcie położnych, napełniły mnie wiarą, uratowały laktację. radoSHEhttps://www.blogger.com/profile/04960907257038403292noreply@blogger.com