6 grudnia 2013



Mleko! Jeju ciekawe czy zostało, przecież kawę Poślubiony zrobił. Jest. Uff. Dobrze, że nie zdecydowałam się na Latte. Ciasteczka - Poślubiony chce korzenne z Ikei, bo te Mikołaj najbardziej lubi. Dobrze są i korzenne z Ikei. Poszliśmy spać. Kiedy byłam mała zawsze byłam przejęta w tę noc. Kręciłam się, by w końcu zapytać starszego Brata czy mogę z nim spać. Zgadzał się. Zasypiałam. Nie wiem jak, nie wiem kiedy, ale te prezenty były pod poduszkami. No jak to! Przecież nic nie czułam, nic nie pamiętałam. Cudowni Rodzice. Najbardziej pamiętam, kiedy dostaliśmy ogromny wór Lentilków. Nie, nie, one nie były pod poduszką. Podzieliliśmy je z Bratem na dwie równe części. Codziennie wsypywałam sobie odrobinę do miseczki i delektowałam się aż do świąt. Brat zjadł wszystkie na raz! Ale wracając do dzisiejszej nocy. Miałam wrażenie, że Majuszka też jakaś taka niespokojna - po Mamie, wiedziała, że Święty przyjdzie. 6.00. Trzeba ubrać specjalny strój. Mleko wypite. Ciastka zjedzone. Prezenty! Zajęła się rozpakowywaniem. Nawet nie narzekała, że śniadanie chce. Pingwina upodobała sobie najbardziej za jego czerwony nos (Mikołaju dziękujemy!). Kolejny ważny dzień trafia do mojej wspomnienowej kolekcji. Dostanie nawet specjalne, wyjątkowe miejsce. :)




Ps. Opowiadajcie co dostaliście!

Pozdrawiam
Katjuszka