Jaki piękny był wczoraj poranek. Sił miałam za dwóch. Czekałam, aż Majuszka wstanie. Czekałam na Dziewczyny. Ruszyłyśmy na podbój placu zabaw. Bałam się, że przygodna nas ominie. Majuszka zasnęła. Na szczęście wiedziała kiedy otworzyć oczy. Ile było śmiechu, błota i kaczek. Dokładnie notuję w pamięci kolejny pierwszy raz Majuszki. Utrudnione siedzenie przez kombinezon. Wciąż zsuwający się lewy but. Moje całe buty w błocie. Radość i jej śmiech. On jest dla mnie najwspanialszą nagrodą. Odpowiedzią, że nawet niezła ze mnie mama. A przynajmniej mam taką nadzieję. Powiedzieć, że jej dobrze, że jest szczęśliwa jeszcze nie potrafi, ale za to pokazać doskonale. Dziękuję Majuszko.