29 listopada 2013

Majuszkowe miny. W ramach SAMOSIOWEGO PROJEKTU. Miny z całego życia, tak troszkę niezgodnie z tematem. Ale skoro to nasz ostatni tydzień w tej grupie, zrobię coś inaczej. Od poniedziałku Majuszka wskakuje na wyższy level. Grupa wiekowa 6-12 miesięcy! 


Dokładnie pamiętam, kiedy, w jakich okolicznościach, o jakiej porze dnia były te wszystkie minki. Maja leżąca na czerwonym kocu, pierwszy raz w sukience, przed wizytą wujka P., Maja w kociej czapce - jeden z pierwszych jesiennych spacerów. Maja przykryta kocykiem - kangurowanie na Poślubionym, zaraz po powrocie ze Szpitala. Maja ziewająca - drugi dzień życia. Maja z językiem - odwiedziny Babci Ewy. Maja trąca oczy - pierwszy miesiąc. I tak dalej i tak dalej. Moja najpiękniejsza mozaika. 

Pozdrawiam,
Katjuszka




Za to lubię Warszawę. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Kulturalne popołudnie. W doskonałym towarzystwie. Zawsze po spotkaniu z Wami mam pełno energii. Jak to się dzieje? 



PS Wiecie gdzie byłyśmy? ;)

Pozdrawiam,
Katjuszka


28 listopada 2013

Dzisiaj będzie o wczorajszych Majuszkowych pierwszych razach. Pobudka 6.00. Zabawy w łóżku. Kuchnia. Majuszko! Twój pierwszy śnieg! Co za niespodzianka na półurodziny! Był długi spacer no i zdjęcia bo udokumentować ten dzień koniecznie trzeba. Ręce mi zamarzały, ale są! Pierwszy śniegowy spacer już się nigdy nie powtórzy. :) 


Były wczoraj też moje pierwsze łzy rozpaczy. Z bezsilności bo już nie wiedziałam co mam robić, żeby Dziewuszka ma zasnęła. Zasnęła! A ja swoje emocje rozładowałam gotując spaghetti bolognese. Po 17 wrócił Poślubiony. Z pierwszym bukietem tylko i wyłącznie dla Majuszki. Mimo starań Majuszka dorwała się do bukietu. Zdjęcie też musiało być! 



Było też odśpiewane pierwsze sto lat na cztery różne sposoby. Po śląsku, góralsku, angielsku i w oryginalnej wersji. A na deser pierwsze śliwki. I wysyp na buzi z tychże śliwek! Śliwki pierwsze i ostatnie. 

A my mamy dzisiaj w planach mają swoje pierwsze grzane wino tej jesieni. Majuszko, mam nadzieję, że wcześnie pójdziesz spać. 

Pozdrawiam,
Katjuszka



27 listopada 2013


O matko! Od godziny 10.20 mamy już półroczną córkę! Kiedy? Kiedy ten czas minął? To już tak zawsze będzie? Cudowne, ale czasami trudne i łzawe sześć miesięcy. Nie zamieniłabym na nic innego. Majusza z okazji swoich półurodzin dała mamie w kość. PMS w tak wczesnym wieku? No cóż. Uwielbiam ją! Całą! Jej uśmiechy i jej płacz. Taki babski! ;)
Natura zrobiła niespodziankę. Kilka pierwszych razów Majuszka dzisiaj zaliczyła, ale o tym jutro! Ciekawi? :) 


Pozdrawiam,
Katjuszka







26 listopada 2013

Majuszka! Dzisiaj trzeba założyć sukienkę. Mamy bardzo ważnych Gości. Dziewuszki ze Śląska przyjeżdżają. Nie myliłam się, było doskonale. Pielęgniarki ulubione nas odwiedziły. Z czasów studiów. Nawet przez pewien czas jeden pokój dzieliłyśmy i kłóciłyśmy się o łazienkę. Po, no właśnie nawet nie wiem ile minęło. Z Panią, bo już nie panną D. widziałam się na początku ciąży, ale tak w komplecie razem z Panią P., której syn ma już prawie trzy lata? Chyba na ostatnim egzaminie. Niesamowite. Jesteśmy takie same, a każda ma już swoją rodzinę. Każdej losy inaczej się ułożyły. Każda z nas ma tyle cudownych wspomnień, ale i też gorszych chwil. Czasu zabrakło. Czuję niedosyt. Wciąż mogłabym wspominać te śmieszne historie z butami, ubraniami, przemeblowaniami. Majuszka dotrzymywała nam towarzystwa i pozwoliła się nam nagadać. Zaliczyłyśmy nawet wizytę u chirurga! Brak zdjęć, bo nie miałam do tego głowy. Musiałam otwierać te wszystkie szufladki wspomnień, a przy okazji uświadomiłam sobie, że już tak długo znam Poślubionego! Wtorek znakomity. Do zapamiętania i zanotowania. Majuszka wykończona zasnęła zaraz po kolacji, a ja też chyba zaraz zamknę oczy do rana. :) 

Pozdrawiam,
Katjuszka

23 listopada 2013

Jakiś czas temu wygraliśmy konkurs. Dzisiaj przyszedł sms i przy okazji spaceru popędziliśmy do paczkomatu. Paczka rozpakowana od razu. Fotoksiążka. Genialna! Teraz leży na półce z książkami, a ja ciągle podchodzę i przeglądam. Marzy mi się cała półka takich książek, ale póki co zapraszam Was do przeglądnięcia tej pierwszej. :)



ps Jak Wam się podoba?

Pozdrawiam,
Katjuszka






22 listopada 2013

12. Szczepienie. Jej ogromne smutne oczy. 13.30. Dynia z indykiem, na szybko. Na czysto! Chyba pierwszy raz. 15. Nefrolog. Same dobre wiadomości. 18. Nareszcie chwila na herbatę i obiad. Piątek intensywny. Ale już za parę chwil weekend. Jak się cieszę. Rodzina w komplecie. W planach porządki. Prasowanie. Cała góra do wyprasowania - sobotnie wyzwanie. A w niedzielę polowanie, prezentów szukanie. Sama będę włóczyć się po sklepach. Weekend. Oj jak się cieszę! No i może więcej czasu na zaczytanie będzie.


Bobas lubi wybór - mam ochotę na rewolucję w kuchni Majuszki. Łatwa do zaczytania. Nie wiadomo kiedy czytają się kolejne strony.

Plastusiowy Pamiętnik - co wieczór, (dzisiaj Dziewuszka padnięta po medycznych wycieczkach) na lepszy majuszkowy sen. A ja czuję jakbym znowu była małą Kasią.

Grudniowy TS - póki co za mną ciekawe wywiady. Jeszcze bardziej lubię Dorotę Wellman. Świątecznie, a ja uwielbiam tą atmosferę.


ps A jeśli chcecie częściej wiedzieć w co się zaczytujemy i w co warto jeszcze się zaczytać, koniecznie dajcie znać! 


Pozdrawiam,
Katjuszka

21 listopada 2013

Dzisiaj w ramach SAMOSIOWEGO PROJEKTU troszkę o preferencjach mojej córki. :) 




Więcej trudności miałam z rzeczami, których Majuszka nie lubi. To co lubi wciąż przychodzi do głowy. Musiałabym pisać i pisać, a i tak pewnie nie napisałabym wszystkiego. :)

Ps Podzielcie się ze mną, co lubią, a czego nie lubią Wasze Maleństwa.

Pozdrawiam,
Katjuszka

20 listopada 2013

Niedziela. Dzień Mamy. Rano zakupy i świeże truskawki no bo przecież to mogą być ostatnie truskawki. Gdzieś tam z tyłu głowy myśl, że może to dzisiaj. Dzień doskonały. Dokładnie trzydziesty dziewiąty tydzień ciąży. Walizka spakowana. Poślubiony w domu. Od rana jakieś takie smyranie w brzuchu. Nie ból. Na obiad pstrąg. Wieczorem mamy oglądać finał "X factora". Czuję, że coś tam w dole, ale to nadal nie jest ból. Kładę się i staram się liczyć. Zero regularności. Poślubiony już chce jechać, no bo przecież Pani Doktor kazała jak cokolwiek poczuję. Ja się złoszczę na niego, no bo znowu histeryzuje. 18. zadzwoniłam. Trochę dla świętego spokoju. Mamy jechać do szpitala, ale mam urodzić jutro, bo moja Pani Doktor dzisiaj nie pracuje. Obiecuję, że dzisiaj nie urodzę. Czekamy na taksówkę. Mam ubrane tenisówki, dżinsy, biały podkoszulek, i luźny sweter, na szyi wisiorek z serduszkiem. Jedziemy, jedziemy, jedziemy. Pewnie będziemy czekać i czekać. Chyba mi przeszło! Ale będzie wstyd! Będę się musiała tłumaczyć! Taksówkarz chce podjechać pod same drzwi izby przyjęć. Gdzie tam, ja przecież sama! Izba pusta. Pukam nieśmiało, mówię, że mam skurcze, chociaż przecież tylko coś smyra! Ale Pani doktor kazała no i trzydziesty dziewiąty tydzień. 19. Ktg. Proszę, proszę, żeby były skurcze! Żeby nie wyszło, że jestem nadgorliwa. Są! Regularne. Co 10 minut! Uff. Zubilewicz wita się z widzami. Ciekawa jaka będzie jutro pogoda. Chyba muszę do toalety! Gdzie ta położna? Jest! Dowiedziałam się, że lekarz na mnie czeka. Oj nie, ten którego się bałam, kiedy leżałam na patologii. Ale ja jeszcze muszę do toalety. Pozwolili! Poślubiony pod drzwiami. I co i co? No nie wiem no. Muszę siku. Drzwi zasunięte i nie da się ich rozsunąć. Toż to głupota na porodówce! Udało się przecisnąć. Tak jak myślałam, chyba coś tak mokro! Olaboga! To już, tak po prostu? A ja nic nie wiem? Badanie. Jeszcze nic się nie zaczęło. Lekarz pyta gdzie mieszkam. A ja kłamię, że tak bardzo boli jak nigdy! Przyjmą mnie na porodówkę. Uff. Wywiad. Lekarz mówi, że jestem chyba zdenerwowana. No a jaka mam być. Poślubiony znowu miał rację! Mąż ma zawsze rację, odpowiada lekarz. Całkiem sympatyczny i po co się go bałam. Piżamka, szlafrok, japonki, winda. Porodówka! 3 raz, ale w końcu bezpieczny tydzień. Nie obejrzymy X factora! Badanie. Duuużo wody. Kroplówka. Każą chodzić, chodzę. Boli, lekko. Mówię do Poślubionego, że jeśli tak wygląda poród no to ja mogę rodzić codziennie. Kule! Japonki mnie obcierają! To mnie bardziej boli niż te skurcze. Oj boli mocniej, mocniej, mocniej. Nooo chyba cofam moje słowa. Każą się położyć. No i mam pustkę w głowie! Aaaa! Sms do Pani Doktor, przecież miałam napisać. W ktg skurcze, leżę na porodówce. Pozdrawiam. Zaraz odpowiedź. Udanego porodu do zobaczenia jutro. Pamiętam, że zapytałam o znieczulenie i zaraz podpisywałam zgodę. Anestezjolog i wkłucie, dwa razy, a co! Nie boli! Łał! To działa. Zaczęło znowu boleć. Poślubiony pije malinową herbatę mmm. A ja mogę tylko wodę. Znowu pustka. Boli, ja nucę wlazł kotek na płotek. Nie chce być dotykana, głaskana, miziana. Chcę sama! Zamknąć oczy, zacisnąć zęby i nucić wlazł kotek. Poruszenie. Jakiś nagły zabieg w planach. Aaaa moje znieczulenie? Znowu udaję, że nie daję rady, profilaktycznie, żeby o mnie nie zapomnieli. Dostałam, ale nic nie pomogło. No tak musi być. Badanie. 7 cm. ooo to znaczy będzie kryzys. Zaraz potem 10 i znowu poruszenie, a ja szczęśliwa, że już bliżej mety. Gdzie tam. Zmiana dyżuru. Badanie, 7 cm. Ejj tak nie wolno ja już się cieszyłam! Ale już niedługo 7 no i moja Pani Doktor ma przyjść. O Pani Kasia. Oooo jak to dobrze, że przyszła. Pytam jak długo jeszcze? Maksymalnie godzina. No bo dłużej to ja nie chcę! Mija godzina, druga. Studentki są! Jedna bierze mnie za rękę. No, a przecież obok Poślubiony. Zabroniłam mu. Będzie zazdrosny! Lekarze chodzą, badają, oglądają, dyskutują. A ja myślę sobie, że sekundy wciąż lecą i coraz bliżej. Przychodzi Pani Doktor, mówi, że potrzebne vacum. W porządku, ale czy to małej nie zaszkodzi? Kiedy? Już. No i składają to łóżka w błyskawicznym tempie. Mówią, żeby nie przeć no to nie prę. Każą przeć to prę. Boję się o Poślubionego. Mówię, żeby usiadł. Pani Doktor pyta co się dzieje? Mówię, że boję się o męża, żeby usiadł. Wszyscy każą mu usiąść. On stoi no! Jedna próba nie udana, druga, trzecia! 10.20 Majuszka na moim brzuchu. Moja! Taka maleńka. Od razu otwiera oczy patrzy! Ciekawska no! Poślubiony odcina pępowinę. Dumna jestem! Majusza szuka jedzenia. Jaka mądra! Zakładają jej czapeczkę, a my dalej sobie tak leżymy. Leżymy, leżymy, leżymy. Przyklejone do siebie, ale po drugiej stronie. 1,5 godziny tak przeleżałyśmy, a obok Tata, już nie prawie Tata. Mierzenie, ważenie. 52 cm, 3320 g, 10 punktów. Doskonała. Z bujną czupryną. Leży teraz obok w tym czymś dziwnym plastikowym. Tak mijają cztery godziny, a ja uwierzyć nie mogę. Jesteśmy Rodzicami! Tak sobie wspominam ten dzień, bo za parę dni mija PÓŁ ROKU! Chociaż tak trudno w to uwierzyć. Już prawie pół roku ten nasz mały cud jest z nami. 


Pozdrawiam,
Katjuszka

ps Poślubiony! Dziękuję za pomoc. ;)

Pozdrawiam,
Katjuszka

19 listopada 2013

Na zabawki nie trzeba wydawać fortuny. Z Majuszką mamy na to dowód! Lusterko wyczyszczone i wyprane zajmuje Majkę na całe pięć minut! Kosztowało niecałe pięć złotych. Pozostałe pieniądze, które wydałybyśmy na nową zabawkę możemy przeznaczyć na kobiece przyjemności. Budżet domowy zbytnio nie ucierpi. Mam ochotę napisać szukajcie a znajdziecie. My na kolejne lumpeksowe łowy wybieramy się w czwartek. :) 


Pozdrawiam,
Katjuszka

200 Obserwatorów! Dziękuję! Może macie ochotę lepiej mnie poznać? Z tej okazji w najbliższej przyszłości powstanie 30 faktów o mnie. Za Waszą radą. Czekam na pytania pomocnicze. :) 



Pozdrawiam,
Katjuszka

18 listopada 2013

Jestem słomianą wdową. Jak to dobrze, że odkąd jestem mamą nie muszę spać sama. :)


ps Nie umiałam się zdecydować, które wybrać zdjęcie. :)

Pozdrawiam,
Katjuszka

17 listopada 2013

Byli Goście, nie ma Gości. Nie nacieszyłam się odpowiednio. Tęskno mi do Mamy, Babci Majuszki. 


Pozdrawiam,
Katjuszka

16 listopada 2013

Kolejny dzień z projektem SAMO SIĘ i pamiątkami. Tydzień pełen wspomnień, uwielbiam! Pisałam wczoraj, że jestem wspomnieniowym chomikiem.

Każda Mama ma pudełko wspomnień swojego Maleństwa, mamy i my! W starym już nie było miejsca więc powstało nowe, po pudełku po butach. Bawiłam się w plastyka. Zadowolona z efektów bardzo, chociaż tam coś odstaje, a tam krzywo. Z niedowierzaniem oglądałam całą zawartość majuszkowego pudełka wspomnień. Pierwsze ubrane śpioszki i body. Takie maleńkie!? Nie wiem czy je kiedyś Majuszce oddam! :) 


Pamiętnik. Powstał kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. "Witaj Maleństwo" i pierwszy wpis z 19 października 2012. Piszę do dziś. Zaznaczałam nawet centymetry Majuszki kiedy miała 7 tygodni, 12... :) Zaczynając pisać postanowiłam, że pamiętnik Majuszka dostanie na swoje 18 urodziny. Mam nadzieję, że nie jeden pamiętnik a pamiętniki. 


Ale do czego będę wracać jak już Majuszka skończy to 18 lat!? Od tego mam kalendarz. Staram się codziennie coś zapisać. Rzeczy dobre i złe. Co Majuszka miała ubrane, co robiłyśmy, jaki miała humor. Przewracanie kartek wstecz wzrusza! 


Pozdrawiam,
Katjuszka