W szpitalu też świętowaliśmy naszą pierwszą rocznicę bycia poślubionym i poślubioną. Zapamiętamy do końca życia. Jeszcze rano miałam wycieczkę na porodówkę i mówiłam, że nie mogę dzisiaj urodzić bo mam rocznicę ślubu. Posłuchali mnie. Były nawet tulipany na szpitalnym stoliku w wazonie z butelki po wodzie, a w głowie cały dzień nuciłam naszą pierwszą piosenkę. Poślubionego mam na piątkę. Ostatnie dni szczególnie to pokazały. Dobry rok za nami. :)
Pozdrawiam,
Katjuszka, już nie panna a pani od roku :)
PS Całuśnie było na tej sesji.