1 grudnia 2013

Doskonale pamiętam zeszłoroczne pierniczenie. Parocentymetrowa Majuszuka w brzuchu i Poślubiony, który zabraniał próbować surowego ciasta. Wtedy tak bardzo chciałam, żeby było już za rok. A ten rok bardzo szybko minął. Od tygodnia planowaliśmy, że dzisiaj pierwszy etap pierniczenia. Próbowałam surowe ciasto bez gróźb Poślubionego. Majuszka nie garnęła się do roboty. Przespała całą produkcję, żeby obudzić się na sam koniec. Dobra zabawa jednak ją nie ominęła. Tańce przy świątecznych piosenkach. Ile śmiechu! Za tydzień dekorowanie. Pierwszy raz tak bardzo czekam na Święta. A Wy kiedy będziecie pierniczyć? :)


Pozdrawiam,
Katjuszka