Przepis przykazywany z pokolenia na pokolenie. Sprawdzony przez Babcię i Mamę Poślubionego, a od kilku lat i przez nas. W tym roku skromnie, bo przeważnie robimy z podwójnej porcji. Przecież takie pierniczki je się tylko raz w roku. Jeden dzień pieczenia, jeden dekorowania. Wczoraj dopadł mnie leń. Pierniczki nie wyglądają tak pięknie jak te z zeszłego roku, ale smakują obłędnie. Dzisiaj wciąż sięgałam po następnego, a przecież mają wystarczyć do Świąt. :)
W pierniczeniu najbardziej lubię ten zapach, który unosi się w mieszkaniu, a podczas produkcji koniecznie muszą lecieć świąteczne piosenki!
Pozdrawiam
Katjuszka