Rano pobiegłyśmy po ciacha, no bo świętowanie bez czegoś słodkiego to nie świętowanie. Jaka piękna pogoda nam towarzyszyła! Idealny dzień na włożenie sukienki. Jeszcze więcej całusów, mimo iż wydaje się, że więcej się nie da. Moje zachwyty, radości i smutek, bo kolejny miesiąc za nami.
Pod skrzydłami rośnie nam charakterna kobieta. Nie boi się swojego zdania. Gdy głód i zmęczenie każdy musi wiedzieć. Nic innego nie popsuje humoru za to idealnym jego poprawiaczem są rozmowy z Tatą i mamą. Francuzka nasza mała! Rrrrrr tak pięknie mówi jak ja zawsze chciałam, a nie umiałam. Więc witamy się bonjour i uczę się od córki. Jazda konna na kolanach Taty ze mną z przodu, żeby potrzymać za ręce najlepszą zabawą, tak jak latanie po całym mieszkaniu. Polubiła się ubierać i nawet ma swoje pierwsze buty. Pierwsze próby siadania. Coś mi się wydaje, że lada dzień Majusza nas zaskoczy. Kobieta w stu procentach. Kąpiel może trwać i trwać. Polewanie brzuszka wodą, ruszanie nogami i pluskanie. Śpioch! Drzemek w ciągu dnia kilka, a o 13 i 16 takie po 2 godziny. W nocy też sporo się śni. Oczy zamykają się po kolacji o 21.30 a otwierają o 5.30. Najpiękniejszy wtedy uśmiech mnie wita. No i najważniejsza informacja! Majusza nie ma refluksu pęcherzowo - moczowodowego! :)
Raport złożony.
Pozdrawiam,
Katjuszka
ps Po niedzieli kolejne wietrzenie szafy! :)