Całkiem przez przypadek trafił do naszej kuchni mikser, którego od przeprowadzki bardzo brakowało. Współpracę między nami oceniam na 6, już po 5 minutach jak się u nas zadomowił zrobiłam sernik na zimno, a właściwie to on zrobił. Co prawda z torebki, ale chciałam już zaraz, szybko sprawdzić jak pracuje. Przedstawiam wszystkim - Pan Zelmer mój nowy mężczyzna w kuchni.
zazdraszczam okrutnie
OdpowiedzUsuńKupiłam taki w sierpniu tamtego roku, albo model podobny ale wizualnie identyczny! juz mi troszkę posłużył. Udanych wypieków:)
OdpowiedzUsuńteż by mi się taki pomocnik przydał ;))
OdpowiedzUsuńtaki uroczy blog i trochę zaniedbany. Katjuszko wróć! :)
OdpowiedzUsuńfotologowy Kamik śle uśmiechy :)
Coś się Kochana obijasz i zaniedbujesz swojego bloga! :(
OdpowiedzUsuńŚciskam,
battito...
Przekonaj mnie proszę, bym nie wyrzucała tej "najważniejszej części" czyli podstawy z misą obrotową. Choć mikser używam, to tej misy nie. Może dlatego, że prawie wcale ciast nie robię:/ A jak robię, to takie co wystarcza łyżką wymieszać - marchewkowe, muffiny.
OdpowiedzUsuń