Luty. Ostatni dzień i już za nami. Przede wszystkim będzie się kojarzył z dużą ilością Gości i smacznego jedzenia. Rosnącym brzuchem i tańcami Mai. Atakiem zimy. Składaniem szafy Dziewuszki i paczką z jej pierwszą lalką. Świętowaniem rocznicy zaręczyn po chińsku i po domowemu - walentynek. Zabawy z igłą i nitką, która zakończyła się pierwszymi krokami szycia na maszynie. Minął za szybką.
Pozdrawiam,
Katjuszka
Bardzo ładne zdjęcia! To w pidżamce czerwonej, co wisiało na lodówce, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZa chwilę z piekarnika wyjmę ciasto z przepisu od Ciebie! :*
Daj znać czy wyszło :)
UsuńWyszło, pyszne! Oczywiście już połowy nie ma! :D
UsuńTak to jest z tym ciastem! :)
UsuńUdało mi się uszyć poszewkę na jasiek, ale jestem z siebie dumna :D
Prosimy w takim razie o przepis :)
UsuńAgata
Kasiu, czekam na zdjęcie poszewki!
UsuńKazdy ma wymagania wobec Kasi ;)
UsuńKasiu, Kasiu jak ja lubi tu wpadać, jak tu zawsze czysto, jasno i przejrzyście :*
OdpowiedzUsuńWpadaj częściej, bardzo się z tego cieszę :)
UsuńPrzecudne zdjęcia! Widać, że luty bardzo udany :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia, aż musiałam przejrzeć całego bloga:) Zapraszamy do nas:')
OdpowiedzUsuńDziękuję! Już zaraz sprawdzę co u Ciebie piszczy :)
Usuń