27 marca 2013

Poślubiony na szkoleniu a prawie mama słomianą wdową. Nie, nie, nie będziemy się smucić i zamartwiać. Dzisiejszy dzień ogłaszam oficjalnie dniem lenia. W końcu kiedy jak nie teraz będzie na to okazja. Był nawet czas, żeby obejrzeć telewizję śniadaniową, a jeśli mnie pamięć nie myli ostatnio oglądałam 24 września, kiedy to dowiedzieliśmy się, że Majuszka z nami zamieszkała. Pamiętam dokładnie wszystko z tego dnia. Mimo iż jakoś specjalnie zapamiętać się nie starałam i gdyby nie nudna telewizja śniadaniowa chyba bym o nim nie pomyślała. Myśl, że może ja to już nie tylko ja pojawiła się rano, później było spotkanie z panną O. Miałam ubraną czarną sukienkę, był spacer. Później się przebrałam w żółtą, wzięłam walizkę i wsiadłam do pociągu w kierunku Warszawy. Całą drogę myślałam co jeśli tak. Poślubionego męczyłam smsami. Wieczorem okazało się, że kobieca intuicja nie zawodzi, a ja płakałam no bo jak to, przecież nie dam rady, wiem, że chciałam, ale już?! Taka banalna, nudna historia, a każdego dnia zmienia nasze życie. Moje i Poślubionego bo trzeba myśleć już za trzech, bo już nie będziemy tylko małżeństwem, a rodziną. W tej rodzinie ja będę najszczęśliwszą żoną cudownego Męża, i mam nadzieję dobrą mamą, taką fajną.





Pozdrawiam,
Katjuszka

PS Ciekawa jestem jak to było u Was, może opowiecie? :)

21 komentarzy :

  1. Ja niestety nie opowiem, może kiedyś jak się uda... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można wrócić do tego postu i uzupełnić! :) A tak swoją drogą szkoda, że nie miałyśmy więcej czasu, żeby pogadać :)

      Usuń
    2. No szkoda, szkoda... :(
      Nie odrabiasz czasem jeszcze czegoś z nami? ;)

      Usuń
  2. ja też kiedyś opowiem :)) oby!

    będziesz fajową mamą!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...u mnie były dwa testy w pracy :) - mało subtelnie i specjalnie...ale w końcu doszłam do wniosku, że wypadałoby sprawdzić czy te dziwne dolegliwości, apetyty i zapachy o czymś nie świadczą...świadczyły! Też płakałam, pełna niepokoju...ale on szybko zniknął...a ja pogodzona trwałam w naprawdę pięknej ciąży...

    ściskam Kasiu!

    OdpowiedzUsuń
  4. ja jak zrobiłam test w łazience to nie mogłam w to uwierzyć, cała się trzęsłam a serce waliło jak młot. pobiegłam szybko do męża z wiadomością, a on akurat wtedy miał ważną rozmowę prowadzoną na skypie, no i musiałam czekać, czekać, czekać...:) P.S. Będziesz super mamusią:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie miałam odwagi spojrzeć na test! Wysłałam Poślubionego do łazienki :)

      Usuń
  5. Hihi, takie wiadomości zawsze zwalają z nóg! Mnie nerwy aż ściskały, a serce myślałam, że mi wyskoczy! Jesteś faktycznie jeszcze bardzo młoda, ale kobiety mają instynkt i zobaczysz, że będzie wszystko dobrze. Na pewno! :) Jeśli można spytać to w jakim wieku jest prawie tata? :)

    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo a ja czulam juz kilka dni przed testem, ta intuicja. Juz rozmawialismy sobie jadac na rowerach jak bedzie.. ech, piekne chwile. Wogole ciaze wspominam cudownie.. A pozniej to fala szczescia i smutków, radosci i okropnych zlosci, zmeczenie i problemy z karmieniem... zreszta zobaczysz, wszystko sie wymiesza po trochu ;) A i tak to beda najpiekniejsze chwile ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z tą intuicją jest bo ja też już od samego początku tak coś czułam. W niedzielę poprzedzającą ten poniedziałek głaskałam brzuch :)

      Usuń
  7. Katiuszko, już sam fakt, że jesteście z Poślubionym małżeństwem, czyni z Was rodzinę. Maja ją powiększy, ale rodziną jesteście już teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja lubię jak tak się rozpisujesz i rozgadujesz, świetnie się to wszystko czyta. :)
    Nic, tylko więcej takich wpisów. :) :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna historia;) Będziesz super młodą mamusią :)

    A ja też opowiem, jak tylko nadejdzie ten dzień a szczerze mówiąć zegar tyka i tyka :)

    Marta Ch.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właśnie zdałam sobie sprawę, że tez pamiętam z tego dnia wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A jak zareagował Poślubiony i cała reszta na pojawienie się Majuszki w brzuchu? :)

    Olga

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja pamietam ten dzień bardzo dokładnie to była cudowna chwila. Teraz mój 14 miesięczny synek lezy sobie własnie w łóżeczku. Zobaczysz jak cudownie jest w trójeczkę :)
    pozdrawiamy i zapraszamy do nas :)

    OdpowiedzUsuń
  13. u nas był ślub, a zaraz po nim podróż poślubna spędzona w górach...jadąc tam zastanawiałam się a może się uda - fajnie by było ;) z podróży wracałam z bólem okresowym zła że nic z tego... później czekanie na to co przecież nieuniknione a tu niespodzianka dni mijały, pojawiła się nadzieja że może jednak... w końcu test który wskazał jedną kreskę ale była w dziwnym miejscu... doszłam do wniosku, że chyba się pasek w środku przesunął, wołam S. i razem rozpakowaliśmy nasz plastikowy test a tam paseczek z dwoma kreseczkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. a dla mnie rodzina to maz i zona ...Dzieci sa niepotrzebne

    OdpowiedzUsuń