Macierzyństwo. Póki nie pojawiła się na świecie Maja nie miałam o nim bladego pojęcia. No bo w sumie skąd. Wiele razy, jeszcze będąc w ciąży nie potrafiłam zasnąć rozmyślając czy aby na pewno dam radę. Uspokajałam siebie powtarzając sobie, że teraz to już nie ma, że nie dam rady. Muszę sobie poradzić. Wiele razy w środku nocy budziłam Poślubionego pytając czy powinnam być mamą, czy będę dobrą mamą. Aż w końcu przyszedł Dzień Mamy. Mój pierwszy. Koszulka w paski, ciążowe dżinsy, białe tenisówki, zapakowana torba. Taksówka. A ja taka spokojna. Wiedziałam, że teraz wrócimy już w trójkę. Tak się stało. Zostałam mamą.
Z ciepłą Majuszką na brzuchu nie wiedziałam co mnie czeka. Zachwycałam się jaka ona piękna. Jakie ma piękne włosy. Jakie idealne uszko. Leżałyśmy tak cztery godziny. Ja odurzona hormonami szczęścia. Ona taka spokojna. Ostatnie takie cztery godziny. Świat mój się zmienił. Pojawiło się coś o czym wcześniej nie miałam pojęcia. Zmartwienia.
Czy jestem dobrą czy złą mamą nie wiem. Macierzyństwo mnie fascynuje. Uwielbiam. Jestem jednak mamą z wadą. Szukającą dziury w całym. Bo czy Majuszka rozwija się prawidłowo. Czy robię wszystko, żeby wspierać jej rozwój. Czy daję dobry, a może zły przykład. Czy odpowiednio wychowuję. Mam wadę - chęć bycia doskonałą. We wszystkim co robię. Musi być najlepiej i już. Chcę być najlepszą żoną, mamą, kucharką. Nie znoszę tego. Lecz nie o tym chciałam pisać. Chodzi mi o to, że umartwiam się notorycznie. Chociaż już mniej niż na początku. Przechodziłam okres porównywania z innymi, przekopywania poradników co i jak powinno być, nerwowego ogryzania paznokci, że za ósmy miesiąc a jeszcze nie raczkuje. Tłumaczyłam sobie, że skąd mam wiedzieć, skoro tak naprawdę nigdy nie miałam do czynienia na co dzień z małymi dziećmi. Większość znajomych jeszcze bez nich. Czytanie poradników to mój obowiązek. Przeszukiwałam internet czy aby to, że Maja nie buduje wieży z 5 klocków tylko z 3 nie oznacza autyzmu. Pewnego dnia stuknęłam się w czoło. Bo jak coś jest nie tak to musi być widać, a nie można się domyślać. Przestałam myśleć o tym co powinno być, dostrzegając to co już jest. Uwierzyłam w swoją intuicję. Chociaż wciąż nie mam pewności czy jestem dobra w byciu mamą. Ze szczęśliwej mamy stałam się jeszcze szczęśliwszą. Wady jednak mają to do siebie, że ciężko się ich pozbyć. Walczę cały czas. Jestem spokojniejsza. Cieszę się z bycia mamą. Ale czy Majuszka nie powinna więcej mówić? Mam nadzieję, że ta moja nienormalność jest normalna. I jak to jest z następnym dzieckiem? Znowu trzeba pukać się w czoło?
Pozdrawiam
Katjuszka
Katjuszko jak ja Cię rozumiem. Trochę tak jak bym czytała o sobie. Dodatkowo jestem mamą wcześniaka i tłumacze sobie że moja Gabi potrzebuje na pewne rzeczy więcej czasu, zamartwiam się że czegoś nie robi, a za chwilę wykonuje to perfekcyjnie. Ale nie ułatwia mi tego wszystkiego, zdziwienie innych mam które mają donoszone dzieci, rozwijające się książkowo i ich komentarze. Chyba większość mam ma tą wadę bo w końcu nasze maluchy i ich dobro jest teraz najważniejsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:) U mnie bywało podobnie, trochę mi przeszło. Ale wiem, o czym piszesz!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwww.mamygadzety.pl/dobre-rodzicielstwo-to-delektowanie-sie/ właśnie tu świetnie opisano podobny temat. Polecam :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za podrzucenie. Genialny wpis! :)
UsuńRozbawił mnie ten wpis :D "Mam wadę bycia doskonałą. We wszystkim co robię. Musi być najlepiej i już. Najlepsza żona, mama, kucharka."
OdpowiedzUsuńNie trzeba Ci pochlebiać, sama sobie doskonale radzisz ;)
To nie schlebianie sobie. Ideałem nie jestem w niczym i pewnie nigdy nie będę. Chodzi o to, że zawsze chcę robić wszystko najlepiej jak potrafię co wielokrotnie mnie po prostu męczy i frustruje. :)
UsuńTo fakt. Nie jesteś. I może po prostu należy się z tym pogodzić? :-)
UsuńNikt nie jest. Wiem o tym. Pracuje nad tym. Nie zmienia to jednak faktu ze stawiam sobie poprzeczkę dosyć wysoko. :)
UsuńKażdy taki komentarz mnie zawstydza. Kiedy ktoś mówi / piszę, że chciałby być taką mamą jak ja. Nie zasługuję chyba na takie coś. jestem normalna. Mam gorsze i lepsze dni. Jednak bardzo dziękuję za to co napisałaś!
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że dla Majuszki zawsze będziesz MAMĄ NAJLEPSZĄ NA ŚWIECIE, niezależnie od tego co zrobisz i jak. A jak się czyta zbyt wiele poradników to też nie jest dobrze, bo każde dziecko rozwija się inaczej, w swoim tempie i każde dziecko jest inne. W moim przypadku z drugim było o wiele łatwiej, bo wszystko działo się po raz drugi i mniej więcej wiedziałam co mnie czeka:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Poradników i ja nie lubię. Najważniejsza jest intuicja i wsłuchanie się w siebie i w dziecko. Doszłam do tego po paru miesiącach bycia mamą. : )
UsuńMam to samo, szukanie dziury w całym. Początkowo zmartwienie się o przewroty na brzuszek, później o raczkowanie, teraz o mowę, bo moja córka ma 18miesiecy i mówi do mnie tata. Tzn rozumie, że jestem mama ale mówi tata. Chyba osiwieje przez to ciągłe zmartwienie. Moja córka jest wspaniała i rozwija się w swoim tempie a ja po prostu fiksuje. Jesteś cudowną mamą! Jak każda z nas. Naslonecznej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńmoja mając 23 miesiące mówi "matematyk" i "krokiety" ale czasami mówi do swojej babci "mamusiu" a do mnie "babusiu" :)
UsuńDoskonale Cię rozumiem, ja też czasami siadam z moim synem i się zastanawiam czy On nie powinien potrafić już czegoś więcej, albo że powinnam go jakoś inaczej wychowywać, ale szybko mi mija. Poradniki porzuciłam dawno temu (a ma 1,5 roku) zwyczajnie z braku czasu na czytanie ich, działam intuicyjnie, nie wiem co powinien a czego nie powinien robić. Z dumą obserwuję każdą nową umiejętność, czasami mnie zadziwia jego mądrość i zastanawiam się "a skąd On to wie?" ;)
OdpowiedzUsuńMamaWojtusia
ps. Choć mógłby już coś mówić więcej... ale ponoć chłopcy później ;)
: )
UsuńJesteś super Mamą;) pomysłową i kreatywną,wiem że mi tego będzie brakowało,bo chyba taka nie jestem..(?) niemniej jednak nie mogę się tego doczekać;)
OdpowiedzUsuńGosiu macierzyństwo zmienia! Mam nadzieję, że niedługo się tego doczekasz! : )
UsuńRozumiem Cię w dwustu procentach.
OdpowiedzUsuń: )
UsuńLili dopiero zaczyna siedzieć - ósmy miesiąc właśnie za nami:)
OdpowiedzUsuńAle nie martwię się, bo każde dziecko inaczej się rozwija.
Życie jest zbyt krótkie, żeby cały czas się martwić i przejmować.
Moim zdaniem jesteś super kobitką i taką pozostań:)
Teraz to już wiem. Potrzebowałam troszkę czasu, żeby to zrozumieć. : )
Usuńmacierzyństwo jest cudne z całymi swoimi wzlotami i upadkami, to normalne że się martwimy, troszczymy czy boimy to nasze największe skarby
OdpowiedzUsuń: )
UsuńKasiu zacznę od tego, że jestem mamą dwuletniej dziewczynki i rozumiem wszystkie zmagania związane z macierzyństwem (tak, żeby nadać kontekst) Podczytuję Cię od czasu do czasu i powiem szczerze, że widać tą Twoją "wadę" .Kilkakrotnie wspominałaś o tym, że chcesz być mamą idealną. I powiem Ci cos o czym może wiesz, a może wolisz zapomniec. Nie jestes i nigdy nie będziesz mamą idealną, bo takich mam nie ma!! Nikt taki nie jest i nigdy nie będzie. Chocbysmy chciały tańczyc na rzęsach nie uchronimy naszych dzieci przed błędami, w tym przed naszymi błędami. Z pewnoscią, często nieswiadomie, zranimy nasze dzieci. Ja uważam, że mamy je przede wszystkim i na pierszym miejsu bezwarunkowo kochac, takie, jakie są - nieposłuszne, mało mówiące, robiące na złosc i nie wymagac "na siłę" i nie przyspieszac "na siłę" Z miłosci automatycznie wypłynie najlepsza opieka i troska. Trzeba wyzuzowac, spokorniec i nie zamartwiac się wszystkimi błędami, tylko wyciągnąc z nich wnioski.
OdpowiedzUsuńDla mnie ważny był moment, gdy uswiadomiłam sobie, ze nie wychowuje dzieci dla mnie - nie dla mojej satysfakcji, jakie to one są wspaniałe i jak wspaniale i zdrowo je odżywiam, jak pięknie mówią itp (mam nadzieję, że rozumiesz o co mi chodzi) ale dla nich!
A co do drugiego dziecka (takie też mam - 5 miesięczne) o które pytasz - pewnie czasami trzeba się punknąc w czoło, ale o wiele rzadziej. Nie martwisz się już każdym ukluciem brzucha w ciąży, każdym kwęknięciem noworodka i tym, że ma już 5 miesięcy a jeszcze nie przewraca się na brzuch!
Dla mnie bycie mamą idealną to bycie taką jaką opisujesz. Nie traktującą dziecka jak swojej własności. Właśnie taką kochającą za wszystko po prostu. Spokojną opanowaną. Uśmiechniętą. Mającą czas dla dziecka. To, że nigdy nie będę mamą idealną wiem doskonale. Ideałów nie ma. Mimo wszystko chcę być tak dobrą mamą jaką tylko potrafię.
Usuń:)
Istnieje fajny termin w psychologii "wystarczająco dobry rodzic'- taki jest najlepszy, bo kto ma nauczyć dzieci zmagać się z frustracją? My. Dlatego jeśli czasem nie mama czasu, nie mam cierpliwość, robię coś źle- wiem, ze tak naprawdę robię dobrze! Nie chcę by żył pod kloszem i zderzył się potem z życiem- tak innym od tego co zna. Więc pozwalam sobie na błędy (mój boże, jak liczne!). Kasiu, jesteś wspaniałą Mamą! A lęki,słabości, wątpliwości? Są w pisane w nasze macierzyństwo, toć chyba trzeba być bezrefleksyjnym człowiekiem by ich nie mieć! Każda pewnie inną sferę (piętę achillesa) w swoim macierzyństwie ma. Jaką ja mam- to już wiesz.
UsuńPrzy drugim dziecku człowiek 'normalnieje', zapewniam Cię :) Słyszałam gdzieś następującą anegdotę. Dziecko połyka monetę. Co robi mama przy pierwszym dziecku? Biegnie gorączkowo do lekarza i stawia szpital na równe nogi. Przy drugim? Sadza dziecko na nocniku i czeka cierpliwie, aż 'wyjdzie'. Przy trzecim? Odciąga z kieszonkowego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Kasiu.
: )
UsuńChyba każda mama zastanawia sie czy robi dobrze, czy zasługuje na miano dobrej mamy.
OdpowiedzUsuńJa też często tak mam. Ostatnio staram się te mniej ważne rzeczy odkładać na później żeby mieć więcej czasu dla Młodego.
Usiąść wspólnie na podłodze - pobawić się.
Też staram się jak najwięcej czasu spędzać z Mają. : )
UsuńTak, to prawda - życie mamy nie jest łatwe. Ileż to przed nami wyzwań stawia macierzyństwo... nawet wtedy gdy jesteśmy w ciąży. Najchętniej tym małym skarbom oddałybyśmy cały nasz świat - bez reszty zapominając o sobie.... ale zapominać o sobie nie wolno. Szczęśliwy rodzic = szczęśliwe dziecko. Pamiętajmy !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, MG
O sobie nie zapominam. Od narodzin Mai wiem, że jeżeli ja będę szczęśliwa ona również. : )
Usuńprzy pierwszym byłam taka sama! przy drugim- o wieeeele spokojniejsza. a trzecie- powiem ci, przy pozostałej dwójce oczywiście cieszyło mnie macierzyństwo, ale prawdziwą, zrelaksowaną radość poczułam dopiero przy trzecim.
OdpowiedzUsuńoczywiście wciąz zdarza mi się martwić o coś związanego z dziećmi, ale odsiałam całe mnóstwo drobiazgów którymi nie warto było się przejmować. niestety, nie da się mieć od razu trzeciego :) pozostaje uwierzyć, że robisz wszystko najlepiej jak potrafisz i to wystarczy Twojemu dziecku.
Widzę w sobie ogromną poprawę w porównaniu z początkiem. Dlatego mocno wierzę w to, że przy kolejnym dziecku ominę te nerwowe początki. Przeczytałam Twój komentarz idąc dzisiaj do pracy . Nie da się mieć od razu trzeciego. Ciekawe jak to jest z tym umartwianiem się u rodziców trojaczków? : )
Usuńjak Ty nie jestes idealna Mama to ja juz w ogole sie na nia nie bede nadawac - w takich momentach mysle sobie ze lepiej bedzie dla moich dzieci jak nie bede ich zwyczajnie miec :(
OdpowiedzUsuńMasz wiadomość na Fb. Co to za komentarz!
UsuńA w czym Kasiu tę poprzeczkę stawiasz szczególnie wysoko? Masz jakąś szczególnie ambitną i wymagającą pracę? A może dokształcasz się zawodowo i musisz godzić karierę z wychowywaniem małego dziecka? A może masz jakieś ambitne i absorbujące hobby (robisz kurs fotografii, chcesz otworzyć własną cukiernię z ekskluzywnymi tortami, rozkręcić jakiś biznes)? Jakoś nie doczytałam się o tym z bloga, a dużo jednak piszesz o tym, że we wszystkim musisz być perfekcyjna. To znaczy w czym konkretnie? Bo sama przyznasz, że umiejętność pieczenia muffinek, to raczej nie jest szczyt perfekcji ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba uważać co się pisze w tych internetach bo jeden skrót myślowy i mnóstwo komentarzy. Nie chodziło mi o to, że jestem idealna czy też perfekcyjna. Nawet nie zbliżam się do tego poziomu! Chodzi o to, że mam taki charakter, że wiele od siebie wymagam. I już. Po prostu. Nie odpocznę, kiedy nie posprzątam mieszkania. Nie pójdę spać jeśli czegoś nie dokończę itd. : )
UsuńJa znam ten typ- bardzo mi przypominasz moją mamę! Czy Ty też jesteś panną? :) A perfekcjonizm nie musi dotyczyć wielkich spraw jak własna firma ;) Widać go w tych muffinach, laurce dla Taty, pięknie podanej pizzy, Majuszkowymi pokoiku. Moim zdaniem ta wysoka poprzeczka dotyczy u Ciebie dbałości o życie rodzinne, zwykłe sprawy. Chcesz żeby Wasze życie było piękne i jest. Ja się zachwycam! Chwila- TO WŁASNIE SĄ TE WIELKIE SPRAWY!!! Nie kur fotografii czy własna cukiernia;) A złośliwe komentarze... najczęściej wynikają z ludzkiej zazdrości ;)
UsuńA ja myślałam, że posprzątane mieszkanie to norma. No chyba że masz obsesyjną potrzebę sprzątania;-)
UsuńObsesyjną. Musi być wszystko na swoim miejscu i ani odrobiny kurzu. : )
UsuńW pełni się zgadzam i podpisuję wszystkimi czterema kończynami pod słowami KW! Perfekcyjna laurka dla Taty, to podstawa sukcesu w związku!!!
UsuńCałuję Was Dziewczyny mocno! Kasiu, jesteś CUDOWNA!
MatkaWariatka
Dziękuję!
UsuńDla naszych dzieci jesteśmy najlepszymi matkami. :) Przynajmniej przez te kilka najbliższych lat ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie. :)
UsuńJak czytam takie posty jak Twoj to wracaja do mnie wspomnienia minionych trzech lat kiedy Błazej jest juz z nami. Tyle problemow i ciezkich chwil którym trzeba stawić czoło, znam to doskonale. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
Usuń