28 lipca 2015

O moim rozmyślaniu


Często rozmawiamy. Często dzwonimy. Rzadko się widujemy. Dziadkowie na odległość. Kiedy myślę o moim dzieciństwie jest mi przykro. Przykro, że dla Majuszki możliwość przebywania z Babcią czy Dziadkiem to święto. Odległości nie skrócę, kilometrów nie podkradnę. Tak już jest. Mogę tylko jedną rzecz. Brać z tych wszystkich wspólnych chwil jak najwięcej. Wyciskać jak cytrynę do ostatniej kropli. Te spotkania zawsze są wyjątkowe. Odświętne. Wyczekane. Cieszę się z każdego uśmiechu, z każdego słowa. Raduję się, kiedy widzę uśmiech Mai goniącej się z Pradziadkiem po mieszkaniu czy też Jedzącej najpyszniejszy rosołu ugotowany przez Prababcię. Wzruszam się, kiedy na spacerze Maja trzyma za rękę Babcię i śmieję, kiedy woła ją w sklepie. I tak rozmyślam sobie dzisiaj. Może te spotkania są rzadkością, ale czy nie mają większej wartości niż takie codzienne? Czy takie wyczekane, wytęsknione spotkania dają nam więcej? Przecież tylko w Wigilię tak cudnie smakuje zupa grzybowa i czy nie cieszymy się podwójnie kiedy na coś długo czekamy? A jeśli mamy Bliskich na wyciągnięcie ręki czy doceniamy tak wspólne chwile? Coś w tym jest. A Wy jak myślicie? 




20 komentarzy :

  1. Ja doceniam bardzo, choć mam na miejscu czworo Dziadków mych dzieci. Dzieciaki moje mają z Nimi niesamowity kontakt, a ja z kolei w dzieciństwie miałam tylko dwoje Dziadków na odległość, dwójki pozostałych nie było mi dane wcale poznać. Dziakowie dzieci moich rozpieszczają je, zapewniają im mnóstwo atrakcji, są na każde zawołanie. Wspaniale Ich mieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tutaj szczerze mogę Ci napisać, że bardzo Ci zazdroszczę! Podczas tych naszych spotkań widzę ile radości Maja czerpie z możliwości przebywania dziadkami. Właśnie wtedy jest tak przykro, że to tylko chwilę, że zaraz trzeba wracać.

      Usuń
  2. My do Dziadkow i Pradziadkow mieliśmy 300 km. Za dużo! Postawilismy wszystko na jedną kartę i kupiliśmy mieszkanie 2 km od Pradziadków i 16km od Dziadków. To bylo wielkie ryzyko i wszyscy lapali się za głowę, bo rzucaliśmy wszystko, łącznie z pracą. Praca się znalazla i każdego dnia cieszę się, że jestesmy tu. Choc tak jak piszesz- relacja codzienna jest inna. Czasem trudniejsza. Czasem zamiast docenić coś- wkurzasz się. Staram się tez nigdy nie wykorzystywac bliskosci Dziadkow i nie angazowac ich za często w opiekę nad Miesiem, ale to uczucie, ze jakby co są- bezcenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję tego ważnego kroku, który zrobiliście! Ja nie wyobrażam sobie przeprowadzki. Dobrze mi tu. Bardzo, ale to szczęście kosztem czegoś. Tak musi być.

      Usuń
  3. Mistrz fotografii koniec kropka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodzina to wspaniała sprawa. Po studiach wróciłam z mężem do rodzinnego miasta, żeby chociaż część rodziny mieć na miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie zrobimy i my. Może nie po studiach, ale troszkę pozniej. W 2 urodziny Leonka wracamy do rodzinnego miasta. Wroclove będziemy tęsknić...

      Usuń
  5. Robisz cudowne! Gdybym ja umiała tak pięknie złapać chwilę ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogromnie tęsknię za swoją babcią. Całe dzieciństwo spędziłam u jej boku, mieszkała zaledwie 4 km od mojego rodzinnego domu. Teraz dzieli nas spora odległość i widujemy się sp;oradycznie, ale dzwonimy do siebie codziennie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoich Dziadków już nie mam. Straciłam ich już dawno. Nie mieli szansy poznać mojego Męża, nie mogli poznać Mai. A tak bardzo chciałabym im to wszystko pokazać. Rekompensatą jest to, że razem z Poślubionym dostałam kolejną Babcię, kolejnych Dziadków. :)

      Usuń
  7. Ah, zazdroszczę Twojej córeczce, że ma pradziadków! I Tobie że masz jeszcze dziadków:) mieszkam 250 km od rodziców i teściów. I każde spotkanie jest niezwykłe, wyczekane przez obie strony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Dziadków już nie mam. To Dziadkowie Poślubionego, ale jak moi. Nas również dzieli ponad 200 km od rodziców, dziadków, pradziadków. :)

      Usuń
  8. Wiem o czym piszesz, dokładnie. Już w przyszłym tygodniu po ponad dwumiesięcznej przerwie spotkamy z naszymi rodzicami a dziadkami Matyldy, i już od kilku dni tylko o tym myślę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. My akurat mamy to szczęście, że dziadkowie są blisko. Często widują się z wnukiem i może rzeczywiście trochę przez to ten czas jest mniej doceniany. Nie ma takiego wyczekiwania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za odwiedziny! Interesujący blog, dodaję do obserwowanych.
    Będzie mi bardzo miło jeśli dodasz mój blog do obserwowanych. :) http://aleksandra-lajfstail.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka ona piękna! Ja niestety z moimi dziadkami nigdy nie miałam wspomnień. Jedyną pociechą dla mnie była babcia od strony mamy, jednak w zeszłym roku zmarła. Nadal mi z tym ciężko i aż mi łzy poleciały przy tym poście, bo jest mi niezmiernie przykro, że tak małą część mojego dzieciństwa stanowił dziadek z babcią. Z resztą jako 2latka wyjechałam z rodzicami do Niemiec i wróciłam dopiero po 6 latach, więc widywanie też było od święta. I to z tylko jedną babcią. Ale wcale nie żałuję, bo spędziłam z nią jeszcze wiele pięknych lat i nigdy jakoś nie czułam żebym miała odebrane przez to dzieciństwo. Cholera, jednak trochę bardziej łzy poleciały, tęskno jest nadal :) Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń