Dzisiaj miało być robienie świątecznych kartek. W radiu straszą, że to już, że nie dojdą, że zaginą. Był pomysł, były materiały, ale jakiś nie dzień mnie ogarnął. Może to ta pogoda za oknem? Zrobiłam jedną i wyrzuciłam. Nic nie robiąc połowę dnia, marudząc, że nie dzień na kartki przypomniało mi się, że nie mamy pierniczków. Szybko wykonałam telefon do Prawie Męża i postanowione - jutro dzień pierniczenia! Doskonała okazja żeby zajrzeć do folderu grudzień 2010 i przypomnieć sobie jak to było w zeszłym roku. Przyłączycie się? :)
ojej, przegapiłam, że masz bloga! :) i teraz muszę nadrobić i postaram się nie spalić pierniczków przy czytaniu wpisów starszych :)
OdpowiedzUsuńja pierniczyłam wczoraj a następne pierniki tuz przed wigilią...wyszły palce lizać!
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają równie pysznie :)
trafiłam przypadkiem, a zaczytałam się bez opamiętania ;) dodaję do ulubionych zakładek, obowiązkowo.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Ania
(http://a-shred-of-gale.blog.pl)