Smacznie rozpoczęliśmy sobotę, chociaż mało elegancko - parówkami zawiniętymi w szynkę parmeńską bez ciasta francuskiego, które było smakowite tylko do 17 lipca. Po drugim śniadaniu Majuszki, tradycyjnie spacer. Park Żeromskiego i przystanek w Prochowni. Smacznie, ale drogo. Miejsce rewelacyjne. Tylko latte jak nie latte. Majuszka czekając, aż zjemy ciacho czekoladowe z malinami, rozśmieszała swoimi minami. Lubię takie soboty. Za chwilę kolejny spacer!
Pozdrawiam,
Katjuszka
Czy te skoczne zdjęcia, to na zasadzie: matka w górze dziecko na dole, matka na dole a dziecko hooop do góry? :D
OdpowiedzUsuńHihihihi :*
i Majuszka jak rakieta poza wózkiem :D niestety, jeszcze bez takich atrakcji :)
UsuńSuper, że spacerek wypalił! ;)
OdpowiedzUsuńPrzyjemna sobota. :)
OdpowiedzUsuńświetne to zdjęcie, jak skaczesz!:))
OdpowiedzUsuńNo to bardzo miła sobota ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper zdjecia sliczna mama sliczna corka:)wózek też macie b. ładny mozna wiedzieć jak firma?pozdr
OdpowiedzUsuńmiło spędzony czas :)
OdpowiedzUsuńno to hoooop! :)
OdpowiedzUsuńJest urok w tych sobotach rodzinnych. My kultywujemy od dawna... mam nadzieję, że wejdzie nam w krew na zawsze :) I Wam też tego życze...
OdpowiedzUsuńPiękni jesteście wszyscy:**
OdpowiedzUsuńPodobną torbę mojej Adze sprezentowałem za trudy ciążowe :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak u nas będzie się sprawdzać...