O tym, że zrobię dla Majuszki kalendarz adwentowy wiedziałam już od jakiegoś czasu. Zainspirowała mnie Olga z bloga O tym, że... Majuszki jeszcze nie było na świecie, kiedy Olga pokazała swój kalendarz adwentowy dla Ewy. Choinka z pudełek po zapałkach a w każdym pudełku maleńki drobiazg. Ja też chciałam taki kalendarz. Ja też chciałam mieć dla kogo taki zrobić. Żoną Poślubionego wtedy nawet nie byłam. W końcu żoną zostałam. Po jakimś czasie mamą. Przyszedł czas na pierwsze Święta z Mają. W głowie miałam wspomnienie kalendarza Olgi. Stwierdziłam, że jednak za wcześnie. Za rok. Minął rok. Już na początku listopada szukałam inspiracji. Zastanawiałam się co mogłoby ucieszyć Majkę. Co mogłoby ją zainteresować. Co sprawiłoby, że codziennie przez dwadzieścia cztery dni będzie się uśmiechała otwierając po kolei każdy pakunek. Pomysł wpadł do głowy jak zwykle przez przypadek. Wystarczyło zrealizować plan.
Do tego jak będzie wyglądasz nasz pierwszy kalendarz zainspirowała mnie ramka, która od kilku / kilkunastu dni leżała na komodzie w sypialni. Rozwiązanie idealne. Będzie można postawić na wysokości, by nie kusiło Mai. W myślach ramkę połączyłam z biało - czerwonym sznurkiem i malutkimi pakunkami w takich samych kolorach przyczepionych malutkimi, drewnianymi klamerkami. Podarunki to głównie stempelki i kredki. Pacynki na palce. Czasem pieniążek z czekolady, albo czekoladowy miś. Bardzo podoba mi się idea zadań na każdy dzień adwentu. Jednak u nas by się to chyba nie sprawdziło. Przynajmniej nie w tym roku.
Nagromadziłam wszystkie podarunki i przyszedł czas na pakowanie. Wykorzystałam pudełka po zapałkach, papier do pakowania, serwetki i wstążki. Mozolne było to pakowanie. Końca nie było widać. Cyferki z lenistwa stempelkowe, chociaż wyszły lepiej niż drukowane.Zastanawiałam się czy w ogóle zdążę do 1 grudnia. Zdążyłam. W niedzielę wieczorem na komodę w salonie dumnie postawiłam mój pierwszy kalendarz adwentowy dla Mai. Jej reakcja to dla mnie radość. Od razu zauważyła! Już drugi dzień podaję Mai pakunek. Oddaje jednak mi. To ja rozpakowuję. Maja cieszy się prezentem. Przez dwie minuty. Warto było! :)
Pozdrawiam
Katjuszka
<3 Ewa dziś pytała, kiedy Wojtek będzie miał swój kalendarz. Powiedziałam jej, że może już w przyszłym roku... :)
OdpowiedzUsuńW przyszłym roku koniecznie! Jestem ciekawa ewkowego w tym roku. : )
UsuńFajnie to wygląda ;) A stempelki i pacynki kupne czy sama robiłaś? pozdrawiam Aśka :)
OdpowiedzUsuńStempelki kupne, pacynki też. : )
UsuńŚwietny! My nie mamy kalendarza w tym roku i już żałuję. Za rok nadrobimy straty. Dobrego adwentu!
OdpowiedzUsuń: )
Usuńcudeńko:)zdolna bestia:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuń: )
UsuńCzemu ja nie mam takich zdolności?:( Piękny:) Kasiu, czy mogłabyś napisać, czy używasz zewnętrznej lampy błyskowej? A jeśli tak, to jakiej? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa nie mam dużych zdolności! Nie używam zewnętrznej lampy błyskowej. W ogóle nie używam lampy.
UsuńŚliczny:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMy w tym roku też mamy nasz pierwszy ale jeszcze taki trochę inny :) za rok będę z niecierpliwością robiła taki podobny do Waszego :)
OdpowiedzUsuńWidziałam Wasz. Wyjątkowy. Żałuję że nie wpadłam na to rok temu. :)
Usuńpiękny .. ;-) Ty zaczerpałaś inspiracji od blogowej koleżanki, a ja.. chyba zaczerpnę w przyszłym roku od Ciebie ;-) cieszy oko niesamowicie
OdpowiedzUsuńKalendarz adwentowy umila dziecięce oczekiwanie, moja Otylka swój pierwszy też miała w wieku Majki i tez z podarunku cieszyła się dwie minuty :) Z każdym rokiem ten czas i zachwyt się wydłuża :) A i ja mam coraz większą wprawę w przygotowaniu na czas kalendarza :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńsuper za rok i my spróbujemy sił , a tymczasem pełno tych adwentowych kalendarzy ale te drobiazgi wszedzie pozostaja tajemnica. ? Co tam w środku sie znajduje ??? 24 różne drobiazgi chyba trudno wymyslić żeby dziecko tego cukrzyca nie odchorowało ????
OdpowiedzUsuńPiękny! My w tym roku jeszcze zrezygnowaliśmy, ale ciągle się waham, czy słusznie...
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na kalendarz! My też w tym roku pierwszy raz korzystamy z kalendarza i synek z niecierpliwością czeka na kolejne zadania i upominki:)Uwielbiam ten wyraz zaciekawienia i radości na twarzy dziecka!
OdpowiedzUsuńKurcze nie wiem czy bym sama nie podjadala takich słodkości ;) pomysł świetny :) Maja zainteresowana?
OdpowiedzUsuńMinkimojejnadinki.blogspot.com
Super pomysł :) Zdjęcia rewelacyjne, tym bardziej, że robione bez lampy zewnetrznej;)
OdpowiedzUsuń