23 lutego 2015

O biblioteczce Mai / 1


Jeśli ktoś poprosiłby mnie o wymienienie w błyskawicznym tempie plusów bycia mamą nie miałabym z tym problemów. Jest ich sporo. A wśród nich taki, którego nie mogłam się doczekać. Książki. Mogę bezkarnie chodzić między regałami z literaturą dziecięcą nie zastanawiając się jakiemu dziecku mogłabym sprawić przyjemność. Odkąd jestem mamą zmieniły się też moje przyzwyczajenia. Rzadko kiedy można mnie spotkać na dziale dla dorosłych. Jeśli już znajdę czas by udać się na bieganie po sklepach, w księgarni przeglądam tylko dział dziecięcy. Przy wyborze sugeruję się opiniami, ale przede wszystkim moją własną estetyką. Wiem, że tak nie wolno, ale oceniam książki po okładce. Zaraz potem są ilustracje. Kiedy one zaspokajają moją potrzebę piękna przeglądam treść. Jeśli książka zdobędzie trzy plusy idę z nią do kasy. Książkowo rozpieszczam Majuszkę. Nie pamiętam kiedy kupiłam jakąś zabawkę. Za to kolejną książkę dzisiaj. Pierwszą książkę Maja dostała kiedy byłam w trzecim miesiącu ciąży.

Wiele z Was pyta mnie co czytam Mai. Jakie książki stoją na jej półce. Mam swoich ulubieńców. Dlatego postanowiłam się z Wami nimi podzielić.

Aktualnie wciąż najlepiej sprawdzają się u nas książki z twardymi stronami. Majuszka jeszcze nie do końca rozumie co to znaczy szanować książki. Aby uniknąć moich nerwów skupiamy się właśnie na tych kartonowych. Drugą rzeczą na którą teraz zwracam uwagę to ilość szczegółów. Staram się by było ich jak najmniej. To samo dotyczy treści. Wieczorne czytanie to co innego, ale przeglądanie książek w ciągu dnia ma być łatwe, proste i przyjemne. Dlatego właśnie zachwyciła mnie książka 'Jest tam kto'? 


To książka Anny - Clary Tidholm wydana przez Wydawnictwo Zakamarki. A. Tidholm jest również autorem wszystkich ilustracji. Kolorowych i prostych. Idealnych dla Mai. 'Jest tam kto?' to historia o małym domku z niebieskimi drzwiami. Wystarczy zapukać by wejść do środka. Pukamy więc w niebieskie drzwi, a za nimi pokój Kajtka, a w nim drzwi czerwone. Pukamy. Za drzwiami czerwonymi rodzina Królików jedząca mlecz i chrupiąca marchew, można je policzyć lub przejść przez kolejne tym razem zielone drzwi. Tylko pamiętać trzeba o pukaniu. Puk, puk, puk. A za drzwiami zielonymi cztery rozrabiające małpy i jeszcze jedne drzwi. Żółte. Puk, puk, puk w żółte drzwi. Wchodzimy. Kotek! A z kotkiem Pan podlewający kwiatek. W rogu drzwi. Białe. Puk, puk, puk. Ulubione pomieszczenie Mai. W nim misie. Trzy śpią, a dwa myją zęby. Misie idą spać, trzeba wyjść przez niebieskie drzwi i powiedzieć papa. Na zewnątrz już księżyc i noc. Zwiedzony cały dom. Można zwiedzać od początku. Przy okazji ucząc się kolorów drzwi i odnajdywać przeróżne drobiazgi, które znajdują się w każdym pomieszczeniu.


Mam nadzieję, że rozumiecie dlaczego nie zastanawiałam się dłużej nad zakupem tej książeczki. 'Jest tam kto?' to szwedzki bestseller dla najmłodszych. Z tej samej serii dostępne są jeszcze trzy tytułu: 'Gdzie idziemy?', 'A dlaczego?' i 'Wymyśl coś'. Jeszcze ich nie widziałam, ale nadrobię to przy najbliższej okazji. 




Pozdrawiam
Katjuszka



44 komentarze :

  1. też mamy i bardzo lubimy. Najfajniejsze jest oczywiście pukanie do drzwi:). Napisałaś, że starasz się, aby książki miały jak najmniej szczegółów. Myślałam dokładnie tak samo, ale jednak odważyłam się na zakup książki "Na budowie" wydawnictwa Babaryba. Zero treści, same obrazki i baaaaardzo dużo szczegółów. Niesamowite jest to jak Młody ją polubił, często sam wyciąga i zaprasza do oglądania i opowiadania co się dzieje na budowie:). Myślę że ta książka bardzo rozwija spostrzegawczość, a jeśli Maja nie będzie gotowa na nią teraz, to może polubi ją za jakiś czas:) Polecam! i pozdrawiam:)

    Stała Zaglądaczka i Czytelniczka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W majuszkowej biblioteczce są też i takie książki o których piszesz. Również bardzo podobają się Mai. : )

      Usuń
  2. Ta książka jest na mojej liście do kupienia od jakiegoś czas ale jeszcze nie miałam okazji mieć jej w ręce. Moja Julka uwielbia książki i często je kupujemy :) Naslonecznej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ukochana ksiązeczka mojej córki:) Nasz egzemplarz jest już bardzo mocno zużyty bo pyza dostała go jak miała kilka miesięcy. I od tamtej pory uwielbia i codziennie czyta. Mamy tez drugą częśc ale nie ma już na nią takiego sząłu jak na pierwszą. Kolejnych pewnie nie kupie. Jeśli chodzi o szczegóły w książkach to własnie moim zdaniem im więcej tym lepiej. Amelka ma 23 miesiące i bardzo lubimy książkę "Zima na Ulicy Czereśniowej"- jest genialna! Można nad nią siedzieć godzinami i ciągle znajdowac coś nowego- nawet ja nieraz łapie się na tym że trafie na coś czego wcześniej nie widziałam. Wydawnictow własie wznowiło nakład tej ksiązki i mamy zamiar kupić wiosne i sukcesywnie kolejne czesci zgodnie z porą roku. Na razie skupiamy się na znajdowaniu kotka,pieska,ptaszka ale to ksiązka na lata. bez tekstu za to mozna tworzyć różne historie samemu opowiadajac je dziecku. Podobna seria to Miasteczko Mamoko- obecnie w ofercie Biedronki za nieco ponad 20zł. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulicę Czereśniową mamy i bardzo lubimy! Byłam zaskoczona kiedy Maja bez problemu potrafiła odnaleźć kotka, pieska czy maluszka w wózku. Mimo wszystko uważam, że książki z mniejszą ilością szczegółów są dla niej teraz odpowiedniejsze. Mamoko w biedronkowej promocji zakupione!. : )

      Usuń
  4. Książki, książki - uwielbiam! Pierwszą dostał Miesio jeszcze w brzuchu- Powiastki Beatrix Potter. Potem zaczęliśmy dosłownie obrastać w książki- obie z Mamą kupujemy Mieszkowi maniacko kolejne pozycje. A teraz? On sam już wie, że najlepsze co może być, to książka. Ostatnio byliśmy w sklepie, pełno zabawek, badziewia. Mieszko biegnie z czymś w ręce "Mamo, Tato, MUSZĘ mieć tę książkę!!!" I tak dołączyły do nas przygody Tappiego :)
    Ja uwielbiam Zakamarki, Dwie Siostry. 'Jest tam kto', to była pierwsza książeczkow miłość Miesia ( i seria o Maksie, a potem O Bincie i jej licznej rodzinie -też zakamarkowe, znacie? )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam! Muszę nadrobić zaległości. Co do zachowania Miesia - bardzo chciałabym, żeby Majuszka też tak reagowała w sklepie z zabawkami. :)

      Usuń
    2. Ja wierzę, że nasza w tym rola. I na pewno właśnie tak będzie reagowała:) Choć czasami na reakcję trzeba poczekać. Ja książki ubóstwiałam niemalże od urodzenia, od 5 r.ż czytałam sobie sama, często w nocy, pod kołdrą;) Mój brat wydawał się nie zarażać wielką miłością do książek, która panowała od zawsze w naszym domu. Dziś ma 19 lat i bardzo lubi czytać, pod choinkę zażyczył sobie czytnik książek i się z nim nie rozstaje ;)

      Usuń
  5. Uwielbiam "Zakamarki"...chyba nawet bardziej niż tak modne ostatnio "Dwie Siostry". Tej książeczki jeszcze nie mamy i ...już wiem jaki będzie następny książkowy zakup! Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach, zapomniałam o zakamarkowej Eli, też przez Miesia uwielbiana, to był nasz nr 1 przez długi czas! :)
    http://karolinawierzykowska.blogspot.com/2013/09/ksiazkowy-nr-1-ela.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czaję się na Elę. W przyszłym miesiącu! :)

      Usuń
    2. Jabłonka Eli jest już treściowo rozbudowana, na początek polecam Piłka Eli, Ubranka Eli, Ela na plaży, Kwiaty od Eli. Jak Majuszka podrośnie, to polecam Stinę (uwielbiamy!), a teraz przede wszystkim serię o Bincie i ekipie http://www.zakamarki.pl/index.php/bohaterzy/bohater/index/id/25/ :)

      Usuń
  7. Ulubiona książka Fisia ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas na odwrót... Im mniej szczegółów, tym gorzej i książka popada w zapomnienie. Co wieczór niezmordowanie wałkujemy Misia Muki w podróży. Strony tej książeczki nie są kartonowe, ale grube i lakierowane, więc małe łapki nie robią im jakiejś wielkiej krzywdy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam nigdy okazji przeglądać Misia Muki. Zapisuję! : )

      Usuń
    2. Polecam Miś mukki w podrozy.

      Usuń
  9. A co to za wspaniały domek drewniany w tle?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham Zakamarki! Ja miałam pełną biblioteczkę dla dziecka nie będąc nawet w ciąży! Teraz mam już komu je czytać :-) czekam z niecierpliwością na kolejny wpis z tej serii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby nie zdrowy rozsądek też pewnie miałabym przed ciążą skompletowaną całą biblioteczkę, a przynajmniej połowę! :)

      Usuń
    2. Mój zdrowy rozsądek przegrał z tym, że pracuje w przedszkolu. Miałam argument :-) I fakt, to nie cała biblioteczka, to dopiero początek! Polecam Ci dyskont internetowy aros.pl, masa tytułów w bardzo przyjemnych cenach.

      Usuń
    3. Ostatnio ktoś mi już pokazał ten dyskont. I znowu muszę walczyć ze zdrowym rozsądkiem! : )

      Usuń
    4. Ja też polecam aros! Zamawiam z dostawą do paczkomatu lub na pocztę i jest tania książka+tania wysyłka :) Zamawiam tam hurtowo Kicię Kocię, którą Miesio uwielbia, Zakamarki, Basię i inne tytuły :)

      Usuń
  11. Też tak myślałam z tymi szczegółami, a Tekla, odkąd skończyła 6 miesięcy, uwielbia przeglądać Mamoko (to uwielbienie nie słabnie z biegiem czasu). Tam, wiadomo, oczopląsu można dostać :) Ostatnio odkryła, że na każdej stronie jest jedna mała truskawka :). Ah, te książki!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majuszka też lubi przeglądać książki z wieloma elementami. Co chwilę znajduje coś nowego. : )

      Usuń
  12. Mamy odkąd Maksik skończył roczek i bardzo ją lubimy! Zresztą inne z tej serii również skradły nasze serca :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mateusz uwielbiał tę książkę gdy był młodszy. Siedział i pukał i na niej się kolorów uczył. A Zakamarki to nasze ulubione wydawnictwo. Same cudowne pozycje!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlaczego wcześniej nie mogłaś chodzić bezkarnie między regałami z literaturą dziecięcą??
    Dlaczego uważasz, że "nie wolno" oceniać książki po okładce??
    Ja pamiętam, kiedy kupiłaś ostatnio zabawkę dziecku: 14 lutego kołyskę dla lalki.
    W jakiej ciąży byłaś, kiedy Maja dostała pierwszą książeczkę??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu... współczuję.... musisz takich dziwnych komentarzy "wysłuchiwać"... Ludzie, czytajmy ze zrozumieniem tekstu... pozdrawiam Aśka

      Usuń
    2. Na szczęście takich komentarzy jest bardzo mało. :)

      Usuń
  15. Kasiu, nie rozumiem za bardzo przesłanie tego tekstu. To godne pochwały, że przywiązujesz taką wagę do obdarowywania dziecka książeczkami. Ale przecież półtoraroczne dziecko rozwija się intensywnie na wielu polach. Zwłaszcza powinno dużo ćwiczyć manualnie. Powinno posiadać różne sortery, klocki, w tym klocki sensoryczne, proste puzzle piankowe, przebijaki, proste układanki, w tym klocki zakładane na drążek, proste elementy konstrukcyjne, foremki do wkładania jedna w drugą itd. Tymczasem z Twoich opisów wynika, że córeczka posiada głównie książeczki, przytulanki, lalki i akcesoria do gotowania....smutne to trochę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jakiej podstawie oceniasz, że Maja ma tylko te przedmioty, które wymieniasz? Bo o nich nie piszę? Mam opisywać każdą zabawkę Mai? Nie smuć się. Mamy sortery, klocki, foremki, puzzle, przebijaki, klocki nakładane na drążek. Wszystkim Maja lubi się bawić. Nie musisz się martwić o rozwój manualny Mai. : )

      Usuń
    2. Kamień spadł mi z serca:-)

      Usuń
  16. Moje drogie, Mieszko miał wszelkie sortery, nawlekanki, przybijanki, przewlekanki, układanki, nie mówiąc o klockach. Mama psycholog wie dobrze jak zadbać o grafomotorykę ;) Myslicie, ze korzystał? Wypiął się na te zabawki i tylko książeczki, piłka, autka, zabawa w gotowanie- i tak przez wiele miesięcy. Dziś układa puzzle maniacko, uwielbia klocki i ciastolinę, a o pracach wywieszanych na przedszkolnej tablicy widzę, że nic a nic manualnie nie odstaje ;) Zresztą przewracanie kart książeczki, czy krojenie drewnianych jabłek, to też ćwiczenia manualne;) To tak tytułem dygresji. Inna sprawa- blog, to jakieś kilka procent życia autorki bloga i jej rodziny. I tak już jest, że się pokazuje tylko te wybrane rzeczy, które jakoś szczególnie zainspirują do wpisu, bo np. dziecko je lubi (albo przypadkiem znalazły się na zdjęciach;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolino! Moja internetowa Siostro! Dziękuję. : )

      Usuń
  17. Odnalazłam bratnią duszę! :D Dla mnie książki to jeden z najwspanialszych aspektów macierzyństwa. :) Ich kupowanie to niestety od dawna mój nałóg, a książki dla dzieci zaczęłam kupować.... jak jeszcze nie byłam w ciąży. :) Z zarodkiem pod sercem po prostu się rozkręciłam. :) Teraz moja córka ma 10 miesięcy i imponujący księgozbiór. :) Tidholm mamy wszystkie cztery książki, ale tylko "Jest tam kto?" jest naprawdę dobre. Reszta jest dużo słabsza, więc obejrzyj przed kupnem. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak trzymaj Kasiu, to najlepszy sposób na najpełniejszy rozwój dziecka. Oznacza to pozwolić mu samodzielnie decydować w co i czym chce się bawić w danej chwili i na danym etapie rozwoju. To stara szkoła Montessori mówi o tym, iż należy szanować naturalny rozwój dziecka i pozwolić mu odkrywać świat a nie podtykać na siłę plastykowe zabawki Fisher Price jakby miały monopol na rozwój sensoryczny dziecka. Mój 1,5 roczny synek też z większym uwielbieniem ogląda po stokroć te same książeczki niż wpycha te klocki w sortery. Za to świetnie zakręca i odkręca wszelkie tubki, śrubki i słoiki. Czasem trzeba racjonalnie pomyśleć albo raczej poddać się intuicji matki, która jest nieomylna w tych sprawach zanim się ślepo podąży za tłumem. Pozdrawiam gorąco:)/Dominika

    OdpowiedzUsuń