11 stycznia 2015

O kalendarzach


Jestem bałaganiarą. Nie mam nawyku odkładania rzeczy na miejsce, mimo, że bardzo się staram. Rozrzucam po mieszkaniu ubrania, zostawiam kubki. Z drugiej jednak strony jestem pedantką. Uwielbiam mieć wszystko zaplanowane. Bez planu ogarnia mnie chaos. Ten kto mnie czyta dłużej pewnie pamięta, że o moim planie doskonałym już pisałam. Plan uległ małym modyfikacjom, ale miejsce jego skrupulatnego spisywania pozostało bez zmian. Mowa o kalendarzu.  W tym roku nawet dwóch. 


Jestem wierną czytelniczką Zwierciadła. Zachwyciła mnie ich tegoroczna edycja kalendarzy. Przeważnie lądowały gdzieś w szufladzie z powodu braku miejsca na moje zapiski. Kropkowany trafił do torebki i w swojej roli sprawdza się idealnie. Kiedy trzeba szybko coś zanotować czy sprawdzić. Większe zapiski nie wchodzą w grę. Tak jak jego poprzednicy miejsca na notatki niewiele. Dlatego jeden kalendarz w torebce, a drugi w domu. Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłam?!

Znalezienie kalendarza idealnego to wyzwanie. Niezrozumiałe dla Poślubionego. Sms 'będę później idę kupić kalendarz' w jego rozumowaniu znaczył 'będę zaraz tylko kupię kalendarz'. Jak to! Przecież to nie jest zwykły zakup. To zeszyt na mój cały rok. Moje plany, przemyślenia, chwile. Mój pamiętnik, tylko troszkę lepszy. Bo prawdziwy. Moje życie. Moje 365 dni. Nie może być taki pierwszy lepszy. Musi do mnie pasować. I wiecie co pisząc co, zastanawiam się czy jestem normalna, ale z tymi kalendarzami to ja już tak mam dobrych parę lat.


Oprócz pomysłu z dwoma kalendarzami pojawił się jeszcze jeden. Zamiast przepłacać i kupować w grudniu kupię w styczniu, kiedy zaczynają się przeceny. Udało się. Bez kalendarza było ciężko. Cierpienie wynagrodzone. Idealny kalendarz znaleziony w Marks&Spancer za połowę ceny. Upatrzyłam go sobie już pod koniec listopada. Jest mój! Piękny, biały, bardziej notatnik niż kalendarz. Doskonały. 


Mam jeszcze jedno przyzwyczajenie. Czarny długopis i trzy kolory. Pomarańczowy. Zielony. Różowy. Pomagają kojarzyć to co ważne do zapamiętania. System od kilku lat. Opanowany do perfekcji. Sprawdza się idealnie, chyba, że czegoś nie zapiszę i liczę na własną pamięć. Ta czasem zawodzi. Uwielbiam ten moment otwarcia kalendarza i zapisania wszystkich moich myśli, planów, listy zakupów, wydatków. Najbardziej lubię robić to pod koniec dnia. Wtedy czuję, że ogarniam to życie i nie zmarnuję ani sekundy. Z praktyką później bywa różnie, ale sama ta świadomość wprowadza mnie w dobry humor. A co to będzie kiedy sięgnę do tych kalendarzy za 20 czy 30 lat. Ciekawe jaka będę. Ciekawe co sobie pomyślę. 



Pozdrawiam
Katjuszka




51 komentarzy :

  1. Doczekałam sie! Dziękuję:)
    Mam pytanie:)
    Mam kalendarz i... nie wiem co w nim zapisywać. No bo takie oczywiste wydaje się że trzeba odkurzyc, włączyć pranie, zrobić zakupy... Kasiu zapisujesz sobie to wszystko? Mam wrażenie ze cały dzień się obijam właśnie przez to ze nie wiem co sobie zapisać :P
    Jak to dokładnie u Ciebie wygląda?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś Twojego maila nie umiem znaleźć! Łatwiej będzie wszystko napisać. : )

      Usuń
    2. karcia_151@wp.pl
      Czekam w takim razie. ;)

      Usuń
  2. Ja od zawsze mam każdego roku Moleskine i nie mogę się odkochać w nim ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam taki sam ze Zwierciadła. A teraz poluje na ten "do domu". Mam podobny system, Ten domowy kalendarz jest czymś w rodzaju pamiętnika. Bardzo ważna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten "do domu" o którym myślę też przeceniony!. : )

      Usuń
    2. Kasia a gdzie go można kupić w tej przecenie? pozdrawiam :) Aśka C.

      Usuń
    3. W sklepach Marks&Spencer

      Usuń
  4. Podglądam w Twoim kalendarzu i widze, że jednak dzisiaj pokonałaś strach przed wiatrem ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe w moim kalendarzu dziś wpis -choinka rozebrana:)))pozdrawiam Kasiu Ciebie i Twoją Rodzinkę

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja kupuję, zakładam i ... gdzieś od lutego puste strony. Systematyczności Katjuszko powinnam się uczyć od Ciebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też szukam idealnego. Do spraw służbowych dostałam pod choinkę, a teraz czas, na ten ważniejszy, MÓJ ;-) Ten z M&S świetny, jak jeszcze dostanę, to kupię. Całusy dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten kalendarz wygląda cudnie! Nawet nie wiedziałam że w M&S można znaleźć takie cuda!

    OdpowiedzUsuń
  9. I u mnie dwa kalendarze, mały torebkowy i większy biurkowy, tym razem padło na Sezonownik, którym jestem zachwycona : )

    OdpowiedzUsuń
  10. Idę kupić kalendarz, jeszcze chyba nie jest za późno:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasia, śliczny jest ten z M&S, a czy mogę zaplytać ile kosztował po przecenie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Doskonale to rozumiem! W szafie mogą mieć bałagan, ale w głowie nie! Też nie potrafię żyć bez kalendarza i też zawsze czekam do stycznia żeby kupić w promocji;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. ja też mam podobny system.. i kalendarz do torebki już mam od męża piękny z empiku :-) ale nadal nie mogę znaleźć mojego idealnego kalendarza na większe zapiski :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja ostatnio bedac w empiku zlapalam kalendarz ktory mi wpadl w oko. Przy kasie szczeka mi opadla, bo kosztowal 90zl. Kiedys duzo notowalam,a teraz bedac mama trzech coreczek zwyczaj nie nie mam na to czasu. Preferuje ostatnio taz. family planer

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasiu, co pisać w tym kalendarzu? Też mam piękny, żółty... bananowy... Pomożesz? mój mail rozito.mummy@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekaj na wiadomość! : )

      Usuń
    2. Też poproszę, mimo, że sama uwielbiam zapisywać wszystko w kalendarzu. Intryguje mnie jednak, co pojawia się w Twoim :)
      moniskua@hotmail.com

      Usuń
  16. w jednym z kryminałów Chmielewskiej (chyba to było 'Wszystko Czerwone') kalendarze prowadzone przez jedną z bohaterek pomogły rozwiązać zagadkę kryminalną ;-) jak byłam mała, zachwycił mnie ten pomysł i też zaczęłam prowadzić mniej lub bardziej regularnie swoje kalendarze. bez nich jak bez ręki! i chyba też zacznę mieć dwie wersje, bo ta podręczna nie wystarcza. za to estetycznie zachwycam się http://www.seltmannundsoehne.de/buecher/ansehen/189 i ciągle się zastanawiam nad nim. choć to taka zachcianka niż coś potrzebnego...

    pozdrawiam Kasiu (fotologowy Kamik)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamiku jeju! Tyle lat od fotologowego świata! : )

      Usuń
  17. Kasiu, cóż pisać, pomóż :) asia22682@op.pl

    OdpowiedzUsuń
  18. Też prowadzę kalendarze od długiego czasu. Bez nich jak bez ręki :) Mam jednak jeden z dużą przestrzenią do pisania, który zabieram zawsze ze sobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie duże kalendarze też lubię, ale noszenie ich ze sobą codziennie u mnie się nie sprawdza. : )

      Usuń
  19. Kochana jaki masz plan takiego zapisywania :)) Wielokrotnie próbowałam ale mi nie wychodzi i rezygnuje :)
    Pozdrawiam Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
  20. JA I MÓJ SYNEK TĘSKNIMY ZA CYKLEM "DO BRZUCHA MALUCHA":)
    POZDRAWIAM J. I A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tęsknię! Mam nadzieję, że pojawi się w przyszłym tygodniu. :)

      Usuń
  21. Kochana, pomóż i mi! co pisać? pozdrawiam cieplutko ;-) justyna547@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajny ten system kolorów, chyba zgapię:)

    Ja też bez papierowego kalendarza nie potraię funkcjonować - od paru lat Moleskine, działa na mnie zdecydowanie motywująco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgapiaj! Tylko koniecznie daj znać czy się sprawdził! :)

      Usuń
  23. Kolejny raz mnie zachwycasz... Przepiękne zdjęcia :) www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja tez przygarnęłam ten kieszonkowy ze Zwierciadła...ale chyba za mocno ciągnęłam i mam wersję "limited" bez gumki :))

    ja kocham robić notatki, pisze sobie co mam do zrobienia, czasem nawet wstaje w nocy aby coś dopisać, bo muszę mieć pustą głowę, gdyż inaczej nie zasnę :)

    Mam też drugi, A4 - służbowy w pracy.. Ja zdecydowanie wolę takie z całym tygodniem na dwóch kartkach :) pzdr

    OdpowiedzUsuń